“Będę biegać!” i co dalej?

Nie jest oczywiście tak, że którekolwiek z nich jest złe. Jest natomiast tak, że gdy słucham w mediach programów noworocznych o tym, jacy to nie mamy być od teraz lepsi, bo właśnie się zaczął Nowy Rok lub rozmawiam ze znajomymi na ten temat, nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że gdy coś sobie w tym szczególnym czasie postanawiamy, to robimy to dokładnie w taki sposób, by nasze postanowienia wzięły w łeb.

Cele nasze powszednie...

Zdaję sobie sprawę, że brzmi to zawile. Spieszę z wyjaśnieniem. Posługa oraz praca wśród mężczyzn nauczyła mnie, że cele wyznaczać sobie trzeba umiejętnie. My mężczyźni generalnie mamy taką wdzięczną cechę, że z natury jesteśmy leniwi. “Zrobić, ale się nie narobić” ­ mogłoby to być motto wielu z nas. I to motto doskonale znajduje odzwierciedlenie w sposobie wyznaczania sobie przez nas celów. “Będę lepszym człowiekiem” ­ cel wyznaczony, nakład sił, by go sformułować ­ zerowy.

Mało kto nie chce być lepszym człowiekiem. Ale co to tak na prawdę dla ciebie znaczy? Jak chcesz to osiągnąć? W jakim horyzoncie czasowym? Postanowienie, że będę lepszym człowiekiem i kropka, mówi o tobie, że tak naprawdę chcesz zagłuszyć swoje sumienie podjęciem postanowienia, które jest kompletnie abstrakcyjne. Twój cel musi być efektem wielu pytań, pracy i przemyśleń. Wówczas będzie konkretny i będzie bodźcem do zmian w twoim życiu.

Wyznaczanie sobie celów jest przestrzenią, w której wiara może mnóstwo czerpać z biznesu, zarządzania czy coachingu. W końcu jako ludzie wierzący, chcemy iść w życiu naprzód. Chcemy pomnażać otrzymane talenty. Chcemy być żyzną glebą dla Słowa Bożego. W związku z tym nie raz słyszymy o metodzie małych kroczków. Pisałem już o tym w tekście “ Mężczyzna ­ istota z głową w chmurach”, odwołując się do Słów Jezusa, który mówił o wierności w małych rzeczach.

S.M.A.R.T.E.R!

Dziś, przy okazji Nowego Roku, chciałbym spojrzeć na tę wierność w małych rzeczach nieco bardziej szczegółowo. Być może niektórym z nas pomoże to w realizacji owych małych kroczków. Moje spojrzenie, jak być może niektórzy się domyślają, będzie się zawierać w siedmiu literach: S.M.A.R.T.E.R. Te litery są swoistym dekalogiem we współczesnym biznesie, zarządzaniu czy sferze rozwoju osobistego i możemy z nich czerpać pełnymi garściami w przestrzeni naszej wiary. Mogą nam one na prawdę pomóc w wejściu w zażyłą relację z Bogiem.

 

Pierwsza litera (specific) mówi o tym, że cel, jaki sobie wyznaczamy, musi być szczegółowy i konkretny. Jeśli zatem stwierdzasz, że z Nowym Rokiem chcesz regularnie spotykać się ze Słowem Bożym, to określ sobie, czy będą to czytania z Liturgii Słowa na dany dzień, rozdział danej księgi czy fragment rozdziału. Być może Psalmy. Miej to skonkretyzowane.

Druga litera (measurable) dotyczy mierzalności naszego celu. Musimy go zaplanować w taki sposób, by np. po tygodniu móc konkretnie stwierdzić: wykonałem lub nie wykonałem i na podstawie tego zarządzać swoim celem: pozostawić go bez zmian, zwiększyć lub zmniejszyć jego skalę.

Litera nr 3 (achievable) mówi o tym, co nam mężczyznom sprawia często problem. Otóż nasz cel wcale nie musi być “wypasiony” i niemal niemożliwy do osiągnięcia. Jeśli planujesz sobie wspomniane już regularne spotkanie ze Słowem Bożym, to być może nie warto narzucać sobie na początku, że musi to być codzienna praktyka i to najlepiej x2. Może lepiej na razie spotkać się ze Słowem tylko trzy razy w tygodniu? Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli cel będzie możliwy do osiągnięcia i uda ci się sięgnąć do Pisma Świętego trzy razy w tygodniu, będziesz miał większą motywację i płynnie przejdziesz np. do czterech razy w tygodniu.

Kolejna litera (relevant) do naszego przykładu pasuje idealnie. Cel musi być istotny. Musi coś w Twoje życie wnosić. Regularne spotkanie ze Słowem Bożym nie tylko coś wnosi, ale jeśli jest naprawdę dobrym spotkaniem (jak z przyjacielem) i potrafimy w tym Słowie usłyszeć przekaz wprost do nas, tu i teraz, ono będzie nasze życie mocno zmieniać. Jeśli więc twój cel jest mało istotny, nie warto tracić czasu.

Litera “T” (trackable) oznacza, że twój cel musi być określony w czasie. Powinieneś założyć sobie, że np. usiądziesz do Słowa Bożego cztery razy w ciągu najbliższego tygodnia. Nie ustalajmy sobie, że będziemy się spotykać ze Słowem Bożym cztery razy w tygodniu i już (w domyśle do końca naszych dni...). Zrealizujmy ten cel na przestrzeni tygodnia, byśmy później nie mogli się doczekać, aż uda nam się go zrealizować w większym wymiarze w tygodniu następnym. Miejmy cotygodniową radość z osiągniętego sukcesu. Możemy nawet poszukać jakiejś formy celebrowania tego, co udało nam się zrobić. A z czasem to, co ustalaliśmy sobie jako cel, po prostu wejdzie nam w krew. I o to właśnie chodzi.

Są jeszcze dwie litery. “E” (excited) daje nam proste, ale ważne kryterium naszego celu. Jeśli nie jest on dla ciebie ekscytujący i nie zaczynasz bujać w obłokach na myśl o jego zrealizowaniu, to może trzeba poszukać wyzwań gdzie indziej. I na koniec druga litera “R” (recorded). Sprawa jest prosta: cel niezapisany po prostu nie istnieje.

Myślę, że ta doza teoretycznej wiedzy jest bardzo ważna. Może bowiem mocno pogłębić naszą duchowość. Sposób wyznaczania sobie celów przez ludzi, którzy osiągnęli wielki sukces w biznesie, możemy przełożyć na wiarę i w niej również osiągać spektakularne “sukcesy”. Te siedem liter to podstawa podstaw.

***

Na koniec chciałbym obalić pewien stereotyp. Często współcześnie słyszymy zwroty typu: “nie warto się zmuszać”, “nic na siłę” itp. Otóż warto się zmuszać! A w przestrzeni wyznaczania sobie celów na początku jest to nieodzowne. Zmuszanie się jest wielką wartością, bo daje nam start do zmian. Udowodniono, że jeśli powtórzymy coś w swoim życiu 40 razy z rzędu, staje się to naszym nawykiem. Do naszego dyżurnego przykładu, czyli spotkania ze Słowem Bożym musimy na początku się zmusić i nie raz w codzienności również. Taką mamy naturę. Osobiście Pismo Święte otwieram czasem zupełnie od niechcenia. Ale wiem, że podstawą w tej przestrzeni jest regularność. Choćbym padał na twarz o godzinie 23:55 i miałbym zrobić to na wpół śpiąco, nie mogę do tego Słowa nie zajrzeć. To na takiej ciężkiej często regularności możemy zbudować jakość naszego spotkania z Bogiem. Jeśli nie ma go choćby od niechcenia, ale regularnie, nie będzie nigdy realnej i głębokiej rozmowy z Tym, który jest w tym Słowie. A zatem do dzieła! Życzę wszystkim na Nowy Rok dobrze sformatowanych celów i sukcesywnego zmuszania się do ich realizacji.