(Nie)wierny Tomasz... LD na II Niedzielę Wielkanocną (A)

Lectio (J 20, 19 - 31)
        Na początku naszej modlitwy słowem Bożym przeczytajmy kilkakrotnie Ewangelię przeznaczoną na dzisiejszą niedzielę. Możemy to zrobić również na głos, a potem także szeptem, bo słowo Boże czytane na głos, niejako proklamowane przez nas, nawet jak nie jest słyszane przez nikogo z ludzi, to jest słyszane przez Boga. Jest to jakby głośne przyznanie się do Boga, który wypowiada to słowo i kieruje do każdego z nas, a my przez głośne czytanie te Boże słowo powtarzamy, głosimy i przekazujemy niejako dalej. 
 
Meditatio
       Nasz fragment przeznaczony na lectio jest częścią 20-go rozdziału, od którego zaczyna się opis dotyczący spotkań Zmartwychwstałego z różnymi osobami. Fragment o spotkaniu Tomasza z Jezusem, który będzie przedmiotem naszego meditatio wydaje się przerywać całe Janowe opowiadanie o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa tak,  jakby chciał on nam zaprezentować osobę Tomasza, który był jednym z dwunastu i był on nieobecny wcześniej podczas poprzedniego ukazania się Jezusa uczniom.
 
       Tomasz był zatem członkiem wspólnoty, jednakże był nieobecny,  kiedy Jezus ukazał się uczniom. Zmartwychwstały Pan ukazuje się zwykle we wspólnocie uczniów, rzadko albo wcale ukazuje się pojedynczym osobom. Jan opisuje ukazanie się Chrystusa zmartwychwstałego Marii Magdalenie,  ale inne ewangelie opisują, że niewiasty do grobu poszły w grupie, a nie pojedynczo. Zatem możemy spokojnie przyjąć, że to wspólnota jest miejscem, gdzie Jezus się ukazuje, gdzie daje się poznać.
 
       Tomasz był nieobecny, to sprawiło, że stracił okazję na spotkanie ze Zmartwychwstałym. Możemy się oczywiście zapytać, gdzie się podziewał, gdzie łaził, w jakim celu był poza wspólnotą, wtedy gdy ona cała gromadziła się w Wieczerniku. To wydaje się być ważne zaraz na początku naszych rozważań. Być może, że jego nieobecność była usprawiedliwiona, jakkolwiek pozbawiła go ona możliwości spotkania. Jezu zmartwychwstały ukazuje się we wspólnocie. Zauważmy, że potem,  kiedy chciał spotkać się z Tomaszem też wybrał moment, w którym ten ostatni był obecny. Możemy przyjąć, że ze swojej nieobecności Tomasz wyciągnął właściwe wnioski. 
 
        Na medytacji zapytajmy się o nasze nieobecności we wspólnocie,  w grupie modlitewnej,  w rodzinie. Zobaczmy przyczyny i powody naszej nieobecności, zapytajmy się,  dlaczego czasem mnie nie ma i gdzie wtedy jestem. Czy i z jakiego powodu czasem usprawiedliwiam się z mojej nieobecności we wspólnocie czy rodzinie, zwłaszcza kiedy ona podejmuje modlitwę, jakieś wspólnie działania lub też wspólnie odpoczywa. 
 
        „Inni więc uczniowie mówili do niego” – w 25. Warto też w grupie, w domu upominać się o obecność naszych bliskich. Zobaczmy, uczniowie dali świadectwo o Zmartwychwstaniu Jezusa. To właśnie grupa, wspólnota lub rodzina ma być takim pierwszym miejscem, w którym ja daję moje świadectwo o Zmartwychwstaniu Jezusa, w którym dzielę się wiarą i ubogacam się wiarą innych. To tam mamy się wzajemnie wzmacniać i wspierać na drodze pogłębienia naszej wiary. To,  co zrobili uczniowie było typowym głoszeniem kerygmatu: „widzieliśmy Pana”. 
 
        Zauważmy, że zdanie to brzmi podobnie do 18-go wersetu z tego samego 20-go rozdziału, gdzie Maria Magdalena dała świadectwo, że widziała Pana. To jest głoszenie tej podstawowej prawdy, że Jezus nie tylko umarł,  ale i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. 
 
       Reakcja Tomasza jednak nas zaskakuje. Wypowiada on słowa niewiary, niedowierzania. Ileż to razy takie lub podobne słowa padały z naszych ust? Zwłaszcza we wspólnocie wierzących? Przypomnijmy sobie te momenty, kiedy może z takim oślim uporem obstawaliśmy przy swoim zdaniu wbrew opinii wszystkich. Zastanówmy się,  kiedy ja wątpię, kiedy nie wierzę w działanie Boga w moim życiu? Kiedy o tym zapominam i rzucam się w wir pracy i obowiązków, tak jakby zbawienie świata zależało ode mnie, a nie od Boga. Czy ja przyjmuję to świadectwo wiary dawane mi przez inne osoby? 
 
        Niełatwo było uwierzyć Apostołom w Zmartwychwstanie Jezusa, kiedy tę Dobrą Nowinę przyniosły im kobiety. Słowa ich wydały się im czczą gadaniną Łk 24, 11. Jednak świadectwo dziesięciu świadków, Apostołów, dane jednemu z ich grona powinno być przyjęte. „Widzieliśmy Pana” – mówią wszyscy. Tomaszowi jednak Dobra Nowina o zmartwychwstaniu Pana wydaje się niemożliwa do przyjęcia. Kiedy nam takie dobre nowiny wydają się nieprawdziwe, że nie potrafimy w nie uwierzyć? Na jego usprawiedliwienie możemy powiedzieć, że owszem Jezus czynił cuda,  ale czynili je także prorocy. Dotąd jednak nikt nie zmartwychwstał, nikomu samemu nie udało się wrócić z grobu,  w którym go pochowano. 
 
      Odpowiedź Tomasza to zdanie hipotetyczne,  zawierające różne warunki, które pomogą mu uwierzyć. „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. Zatem Tomasz domaga się możliwości dotknięcia i zobaczenia, by mógł uwierzyć. 
 
       Jak jest z naszą wiarą? Na medytacji również możemy zadać sobie to pytanie? Co muszę zobaczyć i czego dotknąć, by wreszcie uwierzyć? Możemy powiedzieć, że swoją odpowiedzią apostoł Tomasz na świadectwo dane mu przez dziesięciu, postawił trudne warunki ale samemu Chrystusowi Zmartwychwstałemu. Możemy stwierdzić, że im większe świadectwo,  tym trudniejsze warunki stawiają ludzie, by w końcu uwierzyć. 
 
     Ta zdecydowana i jednoznaczna reakcja Tomasza sprawiła, że wspólne świadectwo dziesięciu Apostołów o Zmartwychwstaniu Jezusa dane jedenastemu z nich poniosło pierwszą klęskę. Na medytacji zastanówmy się nad tym, że i nasze świadectwa mogą nie zostać przyjęte. Mamy je jednak zawsze dawać. Nasze świadectwo jest nieodzowne. Uświadamiajmy sobie jednak, że nawrócenie jest owocem działania Boga w sercach ludzi, a nie naszą zasługą. 
 
        Pozytywne w tym wszystkim jest to, że Tomasz zmartwychwstanie Jezusa potraktował bardzo poważnie. Chciał włożyć rękę do przebitego boku Jezusa, chciał dotknąć Jego serca, chciał dotknąć tego, co ono oznacza. Tomasz chciał dotknąć miłości, chciał jej doświadczyć. To pragnienie miłości, jej brak i zawód z tym związany wywołał w nim tę niewiarę. On sam chciał doświadczyć miłości; nie wystarczyło mu opowiadanie dziesięciu o niej. Był głodny, był spragniony miłości.
 
        Bez miłości nie można żyć. Dlatego zmartwychwstanie Jezusa było dla niego ale i dla pozostałych Apostołów nie tylko problemem wiary,  ale także osobistym problemem,  jak dalej żyć? Komu poświęcić życie? Komu się teraz powierzyć? Tomasz rozumie, że jego życie nabrałoby całkowicie innego znaczenia, gdyby stwierdził, że Jezus rzeczywiście żyje. Przed tymi samymi pytaniami stajemy my wszyscy w obliczu prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. 
 
Oratio
        Na naszej modlitwie na początku przeprośmy za nasze nieuzasadnione nieobecności w grupie, wspólnocie lub w  rodzinie. Przeprośmy, za to, że te nieobecności rodziły w nas taką postawę niewiary. Zobaczmy to konkretnie, jakie nieobecności, jaką niewiarę w nas spowodowały i przeprośmy za to Zmartwychwstałego Jezusa. 
 
       Na oratio powierzmy Bogu wszystkie nasze wątpliwości, wewnętrzne zmagania, wahania czy nawet żal, wyraźmy go, poprośmy o siłę w realizacji naszego powołania, poprośmy o wiarę, że On nas prawdziwie powołał nas z miłości, że nas kocha i że Jego powołanie jest wyrazem Jego do nas miłości. Dotyczy to oczywiście każdego rodzaju powołanie, które realizuję w moim życiu. Powierzmy Mu też nasze wątpliwości i wahania. 
 
       Na oratio podziękujmy także za te wszystkie momenty, w których dzielimy się naszą wiarą, naszym doświadczeniem i spotkaniem ze Zmartwychwstałym. Podziękujmy za te momenty, kiedy głosimy tę prawdę o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa innym i kiedy to nasze głoszenie zostaje przyjęte. Możemy też przeprosić za zaniedbania w tej materii. 
 
        Na modlitwie ofiarujmy Bogu nasze świadectwa, które nie zostały przyjęte. Możemy się pomodlić za tych wszystkich, którzy odrzucili nasze świadectwo, którzy nie uwierzyli w to, o czym mówimy, w nasze świadectwo: „widzieliśmy Pana”. 
 
       Na naszej modlitwie opowiedzmy Jezusowi o naszym głodzie miłości, o tych wszystkich pragnieniach, które się rodzą w naszym sercu, o tym czego szukamy i co może dać nam tylko Bóg. Na oratio przyznajmy się przed Bogiem, że w nas tak jak u Tomasza jest ta chęć dotknięcia się w sposób namacalny miłości Boga. Na oratio możemy się pytać jak żyć teraz po zmartwychwstaniu Jezusa i jak mu mamy na nowo powierzyć nasze życie. Prośmy o wiarę w Jego zmartwychwstanie ale także o to byśmy żyli tak jak wierzymy. 
 
Contemplatio
       Prośmy,  by zmartwychwstały Jezus Chrystus dał nam poznać swoją miłość, byśmy mogli się w niej podczas naszej kontemplacji wręcz zanurzyć. Ta część naszego lectio divina niech będzie jednym wielkim trwaniem w miłości Boga. Zanurzmy się w Jego przebitym sercu, które po Zmartwychwstaniu nadal bije w rytmie miłości do każdego z nas. Założyciel Księży Sercanów mówił: „A myśmy poznali i uwierzyli miłości”. Prośmy, byśmy i my ją poznali na kontemplacji i w nią uwierzyli.