„Ślady małych stóp na piasku”

Czwartek, XXV Tydzień Zwykły, rok II, Łk 9,7-9

Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Lecz Herod mówił: Jana ja ściąć kazałem. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę? I chciał Go zobaczyć.

       „Ślady małych stóp na piasku” – taki tytuł nosi powieść Anne-Dauphine Julliand, francuskiej dziennikarki. To miały być niezapomniane wakacje dla całej rodziny. Szczęśliwi rodzice, niespełna dwuletnia córeczka i jej czteroletni braciszek. Morze, słońce, plaża… I rzeczywiście, wakacje te stały się niezapomniane, ale z powodu nieszczęścia. Rodzice dziecka zaniepokojeni dziwnym chodem córeczki po piaszczystej plaży, udali się do lekarza. Diagnoza lekarzy całkowicie odmieniła życie całej rodziny – leukodystrofia metachromatyczna. Sielankę życia rodzinnego zburzyła bolesna i bardzo rzadka choroba.

        Zaniepokojenie to pewnie częste uczucie, towarzyszące ludzkiemu życiu. Różne są też powody zaniepokojenia i nie sposób byłoby je tu wymieniać. Tego stanu doznaje także bohater dzisiejszej ewangelii – Herod Antypas, tetrarcha Galilei. Nie jest to oczywiście jedyna postać biblijna, która czuje taki stan. Mojżesz, Eliasz, Jeremiasz, Hiob i wielu innych, boryka się także z zaniepokojeniem z różnych powodów.

       Herod Antypas na wieść o Jezusie odczuwa trwogę, pewien lęk. Dochodzą do niego różne informacje o człowieku, który czyni cuda. „Usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa” – zdanie to wskazuje, że musiał on interesować się Chrystusem, skoro wysłuchał wszystkich opowiadań. Może kierowała nim zwykła ludzka ciekawość, może fascynował się niezwykłymi czynami, których dokonywali także magowie obecni w jego królestwie. A może też obawiał się (jak podają niektórzy), że zmartwychwstał ten, którego kazał ściąć – Jan Chrzciciel. Tak czy owak, informacje te wzbudzają w nim zaniepokojenie, do tego stopnia, że „chciał Go zobaczyć”. Jak podaje Ewangelista Łukasz, spotkają się po pewnym czasie, kiedy Jezus zostanie pojmany: „Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jakiś znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział” (Łk 23, 8-9). Ciekawość Heroda nie zostaje zaspokojona.

        Zaniepokojenie Antypasa przerodziło się tylko do chęci spotkania człowieka, o którym tak wiele wcześniej słyszał. Nie szukał istoty Jezusa, Jego misji w świecie. Zapewne bardzo płytko spojrzał na Mesjasza. Zaniepokojenie nie doprowadziło go do prawdy o Nim.

       Dzisiaj warto postawić i sobie to pytanie: czy słysząc o Jezusie, mam uczucie zaniepokojenia? Jeżeli tak, czy robię coś, aby poznać, dlaczego tak się dzieje? Może zaniepokojenie, które rodzi się w sercu i umyśle, ma mnie doprowadzić do całej prawdy o Jezusie?

       Zaniepokojeni rodzice z powieści Anne-Dauphine Julliand odkryli trudną prawdę, ale dzięki temu mogli pięknie przeżywać wspólne bardzo trudne chwile (nie będę zdradzał zakończenia książki). Nadmienię tylko, że ta historia wydarzyła się naprawdę.

     Jeśli coś mówi Ci, że jesteś zaniepokojony z powodu Jezusa i Jego Ewangelii, to szukaj przyczyny.