7 wyzwań na Wielki Post - DAJ JAŁMUŻNĘ
Skąd taka zależność? Dwie pierwsze praktyki to przede wszystkim otwieranie się na Boga, przebywanie z Nim, uznawanie naszej od Niego zależności. To powierzanie Mu osobistych potrzeb, odsłanianie albo odkrywanie w obecności Boga naszych pragnień. Ale gdybyśmy tylko na tym pozostali, okazałoby się, że chrześcijaństwo jest religią wypieszczonych egoistów. Tymczasem jedna z głównych zasad naszej wiary, podana zaraz po przykazaniu kochania Boga ponad wszystko, brzmi: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (por. Mk 12, 28-31). A miłość nie może być przecież bezobjawowa.
Szkoda – choć to nas wcale, ale to wcale nie usprawiedliwia – że nie mamy na jałmużnę jakiegoś innego określenia, bardziej zachęcającego do działania i pokazującego, o co w niej tak naprawdę chodzi. Polska jałmużna przyszła do nas w XV w. i wywodzi się z języka staroczeskiego. Gdybyśmy pokopali niego głębiej i dalej, dojdziemy do greckiego słowa eleemosyne. To jednak znowu nie ułatwia nam sprawy, ponieważ pod tym terminem fachowcy doszukują się takich znaczeń, jak: miłosierdzie, odpowiedź człowieka dana Bogu, miłosierdzie wobec bliźnich, sprawiedliwość, współodczuwanie, dar od mojego Boga (to tłumaczenie eleemosyne zaproponowane przez bp. Grzegorza Rysia).
Te wszystkie określenia – choć nie udało się ich do tej pory nikomu zamknąć w jednym przejrzystym słowie – rozbudzają słuszną intuicję, że jałmużna musi być czymś więcej, niż mechanicznym przekazaniem jakiegoś datku ubogiemu. To podarowanie czegoś drugiemu z miłości (a nie litości), z autentycznej troski o niego; to konkretny gest, wynikający z poczucia braterstwa, łączącego dzieci Boga.
Tu pojawia się ważne pytanie, dlaczego właściwie Bóg nakłada na każdego (!) z nas obowiązek (!) dzielenia się z kimś naszą własnością – tym bardziej, że pewnie zdecydowanej większości ludzi towarzyszy przekonanie o posiadaniu niewystarczającej ilości dóbr czy środków, by ogarnąć własne potrzeby? Odpowiedź znajdujemy w 1 Liście do Koryntian: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?” (1 Kor 4, 7). A jeśliś otrzymał - można by pociągnąć myśl św. Pawła dalej – to nie zatrzymuj tego dla siebie, tylko daj także innym, tworząc prawdziwy łańcuch albo przepływ dobra.
Oczywiście motywację do praktykowania jałmużny powinny stanowić dla nas również słowa samego Jezusa. Jeśli weźmiemy ten opis Sądu Ostatecznego na serio i dosłownie (a tu nie ma raczej miejsca na jakieś metaforyczne interpretacje), to robi się naprawdę poważnie: "Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 34-40).
Nie trzeba chyba dodawać, że ci, którzy postępowali zgoła inaczej, według scenariusza zarysowanego przez Jezusa usłyszą na Sądzie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25, 41).
No pewnie, że możemy się zacząć usprawiedliwiać w stylu: Ale ja naprawdę nie mam co dać! Tylko że jałmużna nie jest pozbyciem się czegoś, co nam zbywa, więc daj to, co masz. Nie wyskubiesz z portfela 2 zł, bo tam pustki? Podaruj komuś trochę swojej troskliwej uwagi. Nie stać cię na zafundowanie komuś nowej pary butów? Może w twojej szafie zalegają jakieś od miesięcy nie noszone? Jeśli zaczniemy traktować jałmużnę jako akt miłości (bo tym ma przecież być), to ona na pewno rozbudzi i rozciągnie naszą wyobraźnię, w jaki sposób pomóc bliźniemu. Historia ubogiej wdowy, która zrobiła na Jezusie takie wrażenie, świetnie pokazuje, że nie liczy się nominał, ale motywacja, nastawienie serca (Mk 12, 41-44). Właśnie dlatego wspierać innych może każdy – to nie jest wbrew pozorom luksus, na który stać jedynie bogaczy.
I jeszcze jedno – dla zachęty. O tym, jak ogromną wartość w oczach Boga ma jałmużna, świadczą także słowa z Mądrości Syracha: „Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy” (Syr 3,30).
Przeczytaj także:
Posłuchaj: Audycja o nawróceniu
O 7 wyzwaniach na Wielki Post będziemy także rozmawiać w naszych audycjach radiowych. Informacje o nich pojawią się na profilu facebookowym Radia Profeto.pl. Zaglądajcie tam! :)
Fot. sxc.hu