7 wyzwań na Wielki Post - POŚĆ

 

          Już na pierwszych stronach Biblii, opisujących historię Adama i Ewy, pojawia się wyraźne wskazanie: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść […]” (por. Rdz 2, 16-17). Jeden z ojców Kościoła, św. Bazyli dostrzega w tych słowach, pochodzących przecież od samego Boga, ustanowienie „prawa postu i wstrzemięźliwości”.

          Nie bez powodu padają tutaj te dwa określenia, bo istnieje między nimi pewna różnica. O poście mówimy wtedy, kiedy do syta najadamy się tylko raz w ciągu dnia, a pozostałe posiłki zostawiają nas z lekkim uczuciem niedosytu. Właśnie dlatego ten rodzaj postu nazywa się ilościowym, a zobowiązani jesteśmy do jego przestrzegania w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Wstrzemięźliwość natomiast (określana także postem jakościowym) jest tym, do czego Kościół wzywa nas w każdy piątek – w Polsce polega ona na powstrzymaniu się od jedzenia mięsa (to mogą być też inne produkty - tę kwestię ustalają episkopaty poszczególnych krajów). Jeśli ktoś z jakiegoś powodu nie da rady zachować w piątek wstrzemięźliwości, powinien podjąć w zamian inną formę pokuty.

          Warto przy okazji zwrócić uwagę na zjawisko, które niektórzy (złośliwi?) nazywają postem w stylu frutti di mare. Czy rzeczywiście pościmy (jakościowo), jeśli na nasze stoły zamiast sztuki mięsa wjeżdżają na przykład pyszne krewetki smażone w czosnkowym maśle? Albo czekoladowe naleśniki z mascarpone polane  sosem malinowym? Jeśli traktujemy wstrzemięźliwość na serio, to chyba nie powinniśmy zamieniać jej na bezmięsną ucztę, ale raczej pozwolić, żeby nas trochę zabolała.

        Oczywiście kwestia postu nie sprowadza się wyłącznie do działań czy raczej ograniczeń natury spożywczej. Powstrzymać można się choćby od szperania godzinami w Internecie, od gorączki zakupów, słuchania muzyki od świtu do nocy, czy od grania na PlayStation.

         Jednak zasadnicze pytanie brzmi: Po co to wszystko?

        Post uczy nas cierpliwości, samokontroli, hartuje naszą wolę. Ale przede wszystkim ma w nas robić miejsce dla Boga i dla bliźnich. Nie chodzi w nim o pobożne ćwiczenie, które odhaczymy w zeszycie duchowych zasług. Niedosyt czy brak pomagają nam odkryć w sobie najgłębszy głód – głód Boga. Niedosyt czy brak pozwalają nam także odczuć solidarność z tymi, którzy niedojadają (także w sensie metaforycznym) nie zawsze z własnego wyboru.

          W Środę Popielcową 2009 r. ówczesny kard. Bergoglio, a nasz dzisiejszy papież Franciszek powiedział w czasie homilii: „Post, którego chce Bóg, polega zawsze na tym, żeby „dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz przyodziać i nie odwrócić się od współziomków” (Iz 58, 7). Trzeba pościć, kierując się solidarnością. Dzisiaj można pościć jedynie zabiegając o to, aby inni nie zostali bez jedzenia. Dzisiaj można praktykować post tylko przyjmując na siebie ból i niemoc milionów zgłodniałych. Ten, kto nie pości na rzecz biednego, oszukuje Boga. Pościć, znaczy kochać. Nasz dobrowolny post musi przyczynić się do tego, by biedni nie byli zmuszeni pościć. Pościmy, aby nikt nie musiał pościć”.

          Czyli zasada jest taka, że kiedy decyduję się na skromny obiad w piątek, naddatek oddaję potrzebującemu. Kiedy odklejam się od Facebooka, zapraszam na kawę kolegę, który może nie jest ostatnio w najlepszej formie. Warto też w tym wszystkim pamiętać o przestrodze Jezusa: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 16-18). „Namaść sobie głowę i umyj twarz”, czyli potraktuj swój post jak święto. I pamiętaj: „radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9,7).

Przeczytaj także: Wyzwanie 1 - NAWRÓĆ SIĘ

Fot. sxc.hu