Beatyfikacja33 - Ogólnopolskie Rekolekcje - Dzień 23

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,
oświeć mrok umysłu,
porusz moje serce,
pokaż drogę do Jezusa,
pomóż pełnić wolę Ojca,
Duchu Święty, przyjdź.
Maryjo, któraś najpełniej
przyjęła słowo Boże,
prowadź mnie.
Duchu Święty, przyjdź!

 

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją, zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi: opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają, strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi, wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi, abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

Jezu, Maryjo, Józefie – oświecajcie nas, pomagajcie nam, ratujcie nas. Amen

 

ROZWAŻANIE DNIA: 
„UZNAJĄC SWOJĄ SŁABOŚĆ I GRZESZNOŚĆ”

 

Ta walka trwa w nas nieustannie.
Walka między postawą celnika i faryzeusza.
Jeden uniża się i staje przed Bogiem w prawdzie o sobie. 
Drugi zaprzecza swojej grzeszności i się wywyższa.
Tylko jeden z nich odchodzi usprawiedliwiony – jak mówi Pan Jezus.
Stanąć w prawdzie, czyli uznać swoją słabość i grzeszność – to warunek i konieczny krok we współpracy z Bożą łaską.

„Bóg pokornym łaskę daje”
Pan Jezus mówi do swoich uczniów: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić”.

Dlatego w akcie całkowitego oddania się Matce Bożej, oprócz uznania swojej słabości i grzeszności, mówimy do Maryi takie oto słowa: „Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest Wolą Twojego Syna, i zawsze zwyciężasz”.

Droga do świętości to nie jest droga, w której JA WSTĘPUJĘ na wyżyny cnót. Droga do świętości to jest droga, w której BÓG ZSTĘPUJE do mojej nędzy i daje mi swoją świętość.

Święta Tereska od Dzieciątka Jezus wołała: „MIŁOŚĆ, aby być w pełni zaspokojona, musi się zniżyć, zniżyć aż do głębin nicości i tę nicość przemienić w ogień”.

Czy to przypadek, że pierwszym świętym Kościoła jest łotr, zwany dziś „Dobrym Łotrem”?
Przestępca i wielki grzesznik, który stał się święty, ponieważ uznał swoją nędzę i taki, jakim był – oddał się Bogu poprzez prosty akt skruchy i ufności.

Maryja zaczyna uwielbiać Boga i raduje się w Bogu, ponieważ „wejrzał na uniżenie służebnicy swojej”. Tłumaczenie tego zdania z języka greckiego wskazuje na jeszcze bardziej radykalną postawę. Brzmi ono: „wejrzał na NICOŚĆ służebnicy swojej”.

Maryja uznawała przed Bogiem, że jest NICZYM i dlatego Bóg napełnił Ją WSZYSTKIM.

Stała się PEŁNA ŁASKI.

Święty Bernard wołał często do Maryi: „JESTEM NICZYM, ALE JESTEM TWÓJ”. Cóż za cudne słowa! Tych kilka słów wyraża całą prawdę i całe piękno drogi całko- witego oddania. To drugie zdanie zmienia wszystko „JESTEM NĘDZĄ SAMĄ, ALE NĘDZĄ ODDANĄ, NĘDZĄ W RĘKACH BOGA”.

Błogosławiona Nędza, która cała należy do Boga!

„Kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14)

Moja słabość jest drogą, którą Bóg przychodzi do mnie.
Jeżeli wypieram się swoich grzechów i słabości – odwracam się do Boga plecami. Zamykam drzwi przed łaską.

Kiedy oddam moje słabości Bogu, przez ręce Maryi – będę mógł przestać się bać. Doświadczę ukojenia, ponieważ Maryja nawet moje słabości wykorzysta dla chwały Bożej i dla mojego dobra. W tym tkwi geniusz Matki.

„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32) 
Owocem przyjęcia prawdy o sobie jest wyzwolenie. Prawdziwa wolność.

 

LEKTURA DUCHOWA:

1.  Z NAUCZANIA KSIĘDZA PRYMASA STEFANA WYSZYŃSKIEGO:

“Naród polski składał już wiele razy swoje ślubowania: chociaż dochował wiary Kościołowi, to jednak nie wyzbył się wielu nałogów i wad narodowych, które nie dadzą się pogodzić z postawą Narodu wierzącego. Tak często jesteśmy przedmiotem zgorszenia, gdy ludzie niewierzący patrzą na życie wierzących.

Nasza moralna słabość i chwiejność, pomimo silnej wiary, nasz relatywizm moralny, skłonny do ulegania złym przykładom i prądom, posłuch najrozmaitszym błędom, nieraz wprost absurdalnym, upadek moralności małżeńskiej, niewierność, rozwiązłość, nietrzeźwość, to wszystko sprawia, że pion moralno-społeczny Narodu jest chwiejny. Umiemy trwać godzinami w świątyniach, stać na Placu Jasnogórskim jak stara dąbrowa, ale ulegamy łatwo najsłabszym nawet podnietom do wszystkich grzechów i występków. Jesteśmy duchowo rozdwojeni, rozbici psychicznie, a stąd pozbawieni stylu życia i charakteru narodowego. To wszystko umiemy dziwnie łączyć z naszym przywiązaniem do Kościoła, którego nie słuchamy w codziennym życiu; z naszą gorącą modlitwą, z której nie zbieramy należytych owoców, z naszą czcią do Matki Najczystszej, której tak przeciwne jest nasze życie codzienne.

Zwalczać to rozdwojenie, zdobyć pion moralny, nauczyć się zwyciężać siebie, zdobyć męstwo wiary i życia chrześcijańskiego – oto błogosławione dążenie.

Czy można pragnąć aby cały naród żył bez grzechu ciężkiego? To pragnienie zdaje się nam nieosiągalne! A jednak aż tyle zapragnęliśmy. I to pragnienie wy- dobyło się z ust ludu naszego pod Jasną Górą. I jak echo odbiło się o sklepienia wszystkich świątyń polskich. Czyż jest w nim coś zdrożnego? Któż jest w stanie dostrzec w tym pragnieniu plamę? Czy raczej nie jest ono wołaniem Narodu o ratunek? Tak! Wołamy w niebo: Ratunku! Chcemy żyć! Nie chcemy utonąć w błocie! Mamy prawo i obowiązek ratować się za wszelką cenę!

Sam Bóg wszczepił w ludzkie dusze pragnienie takiego piękna, które zdolne byłoby zastanowić, rzucić na kolana i zmusić do obmycia brudnych sumień najczystszą łzą żalu i tęsknoty za życiem pięknym! Dlatego to w raju zapowiedział Niewiastę, która zetrze głowę węża (por. Rdz 3,15). Ukazał Ją w wizji proroczej Izajasza: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwą imię Jego Emmanuel (Iz 7,14). Ukazał Ją w zwiastowaniu anielskim: łaski pełna, Pan z Tobą (Łk 1,28).

I dlatego pozwolił ujrzeć Ją w chwale dziewiczymi oczyma Jana na Patmos: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc u Jej stóp, a na głowie Jej korona z gwiazd dwunastu (Ap 12,1). Rozkochaliśmy się w tym obrazie. Uznaliśmy go za największą zdobycz ludzkości, i już nie pozwolimy go sobie wydrzeć! Nie jest więc nieosiągalne nasze pragnienie, aby cały naród żył bez grzechu. […]

Najczystsza jest ciągle pragnieniem ludzkości. Ile godzin spędził na modlitwie hiszpański malarz Murillo, zanim wyparzył na niebie Niewiastę obleczoną w słonecznie śnieżną szatę, okrytą błękitnym płaszczem, z rozwianym włosem złocistym, Piękność nieziemską zstępującą ku ludziom, by spełnić posłannictwo Służebnicy Pańskiej. Naród, który za Królową Polski wybrał sobie Niepokalaną i Najczystszą, musi mieć szlachetną ambicję, by zbliżyć się do Promiennego Wzoru. Dzieje się to za cenę wierności łasce uświęcającej, wolności od grzechu, przyglądania się swemu Ideałowi, naśladowania cnót swej Matki. Jeśli Matka jest czysta, dzieci muszą być czyste! Jeśli Matka jest bez grzechów, dzieci muszą podjąć walkę z grzechem! Jakżeż będzie królować nad niewolnikami grzechu Królowa niebios! Jest wprawdzie Ucieczką grzeszników. Ale królować może tylko nad wolnymi od szatańskiej niewoli dziećmi Bożymi. Jest przecież Matką Bożych dzieci.

Trzeba więc wypowiedzieć walkę grzechowi. I to wszędzie! Naprzód zerwać z tą dziwną beztroską, z tym sportem grzeszenia, z tym zaśmiecaniem myśli, uczuć i serc, z tym bezwładem woli! Trzeba stanąć na progu domowym i nie dopuścić tam grzechu. Musimy sobie powiedzieć, że rodziny polskie muszą być czyste w czterech ścianach swoich domostw, bo patrzą na nie oczy Przeczystej. Trzeba wypowiedzieć walkę manii grzeszenia: na ulicy, w biurze i w fabryce, wśród pracy i wypoczynku, wśród zabawy towarzyskiej. Wszędzie musi być podjęty wyzwalający wysiłek. Dość brudów, dość błota, dość lepkiej mgły i ciemności. W życie polskie wchodzi bowiem Niewiasta obleczona w słońce!”[73][74].

 

2.  Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT

Aby oderwać się od samych siebie, trzeba nam, po pierwsze: z pomocą światła Ducha Świętego dobrze poznać naszą skażoną naturę, naszą nieudolność w czynieniu tego, co dobre, naszą we wszystkim słabość, ustawiczną niestałość, niegodność wobec wszelkiej łaski i ogólną naszą nieprawość[75].

 

3. Z ŻYCIA I ROZWAŻAŃ MATKI ELŻBIETY RÓŻY CZACKIEJ:

Matka Elżbieta, tak często odnosząc się do scen stworzenia człowieka, obdarowania go przez Boga tyloma łaskami, w pełni widziała i uznawała mroczną rzeczywistość pierworodnego grzechu. Ale nie była pesymistką – była uczennicą św. Tomasza z Akwinu i patrzyła na naturę człowieka obiektywnie i w pełnej prawdzie. To prawda, że tajemnica nieprawości naruszyła cudownie stworzoną naturę człowieka, w której skrywają się złe namiętności, ale nie jest to jeszcze cała prawda. Jest bowiem na to rada: uświadomienie sobie tej prawdy może stać się drogą ku świętości, bo ustawia człowieka wobec Boga we właściwej postawie. Ten, kto wyrzeka się złudzeń co do swego niepokalanego stanu, kto widzi swoją słabość i grzeszność, rozumie i wie, że opierać się może jedynie na Bogu i jedynie z Boga czerpać może siłę do walki. A Bóg jest miłością.

“Pan Jezus nie do świętych tylko przychodzi. Nie do zdrowych, ale do chorych przychodzi, ale chce, byśmy rozumieli naszą słabość i naszą nędzę. Boli Go, jeżeli widzimy w bliźnim źdźbło w jego oku, a nie widzimy tramu we własnym. Chce, żebyśmy rozumieli moc Jego Bożą, mogącą dla nas skruszyć największe nawet przeszkody. Kocha nas i chce być przez nas po prostu po ludzku kochanym. Z jaką wyrozumiałością nas kocha. Jak zna słabość i nędzę naszej natury. Chce, byśmy Go prosili o pomoc i ratunek we wszystkich tych słabościach i nędzach naszych. Nigdy nie żąda niczego ponad nasze siły. Zna naszą miarę, umacnia naszą słabość. […] Zna On najlepiej, jakie mamy wady, co Mu w nas przeszkadza. Chce, byśmy w pokorze, a raczej w prawdzie, te wady i niedoskonałości nasze widzieli, byśmy sami prosili o ratunek i lekarstwo na nie. Chce On wiary w moc i potęgę swoją“[76].

 

ŚWIATŁO Z FATIMY:

Bóg kocha małość i nicość. Dlatego wybrał Fatimę.

Na początku XX wieku Fatima była nic nieznaczącą wioską z ubogą, kamienistą glebą. Bogatsi mieszkańcy mieli majątki w postaci… kilkunastu owiec.

A wizjonerzy? Franciszek, Hiacynta i Łucja byli najmłodszymi dziećmi w swoich rodzinach. Najmłodszymi to znaczy: najmniej znaczącymi. Ponadto w momencie wy- brania daleko im było do świętości. Łucja była uparta, dumna i czupurna. Hiacynta chciała być zawsze w centrum uwagi i cały świat miał się kręcić wokół niej. Franciszek był bezwolny i zanadto uległy.

Bóg kocha małość i słabość.

Dziś te małe i słabe dzieci dają nam bardzo ważną lekcję.

Uznanie swojej słabości i grzeszności – jeśli jest prawdziwe i pełne – prowadzi do konkretnej postawy. DO POKUTY.

W trzeciej tajemnicy fatimskiej dzieci otrzymały wizję Anioła, który trzymał w ręku ognisty miecz i pokazując prawą ręką na ziemię, wołał:

„POKUTA! POKUTA! POKUTA!”.

Dzieci podjęły to wezwanie w sposób niezwykle konkretny. Często modliły się twarzą do ziemi w postawie pełnego uniżenia.

Odmawiały po wiele razy modlitwy wynagrodzenia, których zostały nauczone podczas pierwszego oraz trzeciego ukazania się Anioła.

Odmawiały codziennie Różaniec.

Mały Franciszek wyznawał: Myślę o Bogu, który jest taki smutny z powodu tylu grzechów! Gdybym tylko był zdolny do zrobienia Mu radości.

Mała Hiacynta uwielbiała zabawy i pięknie tańczyła. Jednak po widzeniach otrzymanych od Matki Bożej stwierdziła: Już teraz nie będę tańczyć. Ofiaruję to umartwienie Panu Jezusowi.

Dzieci wiele cierpiały. Przyjmowały wszystko, co na nie przychodziło, jako pokutę za grzechy oraz w intencji nawrócenia grzeszników. Nawet to im jednak nie wystarczało.

Szukały kolejnych okazji do umartwień. Nie chciały stracić ani jednej szansy, aby ofiarować Panu Jezusowi jakieś cierpienie w intencji nawrócenia grzeszników. Postawa tych dzieci wzywa nas do pokuty mocniej niż najwybitniejsze kazanie.

 

WEZWANIE DNIA:

Spróbuj nazwać po imieniu, w obecności Jezusa i Maryi, te słabości, grzechy i wady, które Duch Święty pozwoli ci zobaczyć, i oddaj je wszystkie Jezusowi przez Maryję.
Teraz możesz już odetchnąć z ulgą. Wszystko to, co oddajesz, nie ma już nad tobą mocy.
Nie masz już powodu do lęku. Twoje słabości są w ramionach Jezusa.

 

PS Napisz dziś na swojej kartce słowa:
„Ja, .................................. (imię)
uznaję swoją słabość i grzeszność”

 

ŚWIATŁO SŁOWA:

„Lecz Pan mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. 
Moc bowiem w słabości się doskonali».
Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości,
aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” 
(2 Kor 12,9)

 

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Modlitwa jest mocą słabych i słabością mocnych.
Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy. 
Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.
Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania.
Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

 

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.
Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.


DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:
CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.

  
ŚWIADECTWO:

To są rekolekcje życia!

Bez jakiejkolwiek przesady mogę powiedzieć, że to są rekolekcje życia, gdyż nie dają jedynie krótkotrwałego uniesienia, uczucia chwilowej świętości, a zupełnie nowe spojrzenie na wiarę i jej spełnianie w życiu. Wszechstronny program uświęcenia na całe życie. Jakże prawdziwe są słowa św. Ludwika, mówiące o tym, że oddanie Maryi pozwala czynić większe postępy, niż lata polegania na sobie! Dopiero teraz ujrzałam pełnię swojej marności, nieudolności i niedostatek wiary. Uważałam się za osobę wierzącą „od zawsze”, której wiara była dojrzalsza od wiary innych. Jakże kaleka była to wiara, pełna skrupulanctwa, małostkowości, skupienia na sobie, oderwana od uczynków miłości. Prawda tych rekolekcji uderzyła mnie z siłą wodospadu. Tamy zahamowań dręczących mnie od lat, puściły. Oddałam ster swojego życia i popłynęłam łodzią Najukochańszej Matki. Depresja, lęki, napięcia psychiczne, natręctwa, wady charakteru, smutek, gorycz i żal ustępują, gdy tylko zawierzam Jej wszystko szczerze i z ufnością dziecka. Trudne relacje w rodzinie uległy poprawie, dostałam również piękną łaskę modlitwy uniżenia i miłości wobec zmarłego członka rodziny, z którym łączyły mnie trudne relacje i do czego byłam niezdolna, w chwili jego śmierci. Wiem, że doskonała Matka i Królowa naszych serc czuwa. Chwała Panu! Oby wszystkim dane było odbyć te cudowne rekolekcje.

Aleksandra


73. S. Wyszyński, Wszystko postawiłem na Maryję, “Soli Deo” 2007 r., s. 119-120.

74. S. Wyszyński, Wypełniamy Jasnogórskie Śluby Narodu, czytania na maj, Biblioteka kaznodziejska, czerwiec 2006 r.

75. L. M. Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 79.

76. E. R. Czacka, Dyrektorium, Laski, dn. 5 III 1929 r.

 

Wersja skrócona - skrócona do 15 minut forma rekolekcji zawierająca głównie nauczania kardynała Wyszyńskiego oraz Matki Elżbiety Róży Czackiej TUTAJ!