Boże Miłosierdzie

Sobota, III Tydzień Adwentu, rok II, Łk 1,57-66

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Ale matka jego odpowiedziała: «Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I zdumieli się wszyscy. A natychmiast otworzyły się jego usta i rozwiązał się jego język, i mówił, błogosławiąc Boga. Wtedy strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

 

Ileż można prosić, ileż można czekać, aż Bóg nam pomoże? Dlaczego nie działa On od razu? Każe nam czekać tyle czasu. Czy nie zasługujemy na natychmiastową łaskę? Czy nie jesteśmy tego godni? Ta zwłoka to kara za nasze grzechy? A może Bóg się z nami bawi w kotka i myszkę?

Czy Elżbieta musiała tyle czasu czekać, żeby: „Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią”? – Nie wiem. Czy Bóg nie mógł zadziałać wcześniej? – Oczywiście, że mógł. To dlaczego tego nie uczynił? – Nie wiem. Nie wiemy, jak Elżbieta reagowała na to opóźnianie się Boga. To co wiemy? – Wiemy, że Bóg okazał Elżbiecie swoją łaskę w najbardziej dla niej właściwym czasie.

Gdy wpadnie nam do buta mały kamyk, utrudnia nam to naszą egzystencję, nie jest to wygodne, pragniemy jak najszybciej się go pozbyć. Gdyby jednak ten sam kamyk umieścić w pięknej mozaice, zachwycamy się jej urokiem, pomimo że znajduje się w niej ten sam kamyk, którego nie znosiliśmy wcześniej. Podobnie jest w naszym życiu. Są chwile, których nie rozumiemy, które chcielibyśmy jak najszybciej zmienić. Wydaje nam się, że Bóg o nas zapomniał, gdyż nie działa od razu, w tym momencie, w którym Go o coś prosimy.

Można te sytuacje dopiero wtedy zrozumieć, gdy spojrzymy na nie z perspektywy czasu, przez pryzmat Bożego Miłosierdzia, bowiem: „Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9).