Boży zapał

Niedziela, IV Tydzień Adwentu, rok C, Łk 1,39-45

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».

 

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii czytamy, jak Maryja wstaje i z pośpiechem wyrusza w drogę. Zmierza do Elżbiety, aby podzielić się tym, czego sama niedawno doświadczyła. Płonie w Niej już Boży żar, wypełniają się na Niej słowa Jezusa o ogniu rzuconym na ziemię, który ma zapłonąć (Łk 12,49).

To jest właśnie cecha charakterystyczna każdego, który prawdziwie zetknął się z Bogiem. Taki człowiek nie może siedzieć w miejscu, ogarnia go Boży zapał, musi opowiedzieć o tym drugiej osobie, bo nie może tego przeżycia zostawić tylko dla siebie.

Dlatego Maryja napędzana Bożym ogniem idzie do swojej kuzynki, nie zważając na te 150 kilometrów dzielące Nazaret od Ain Karem. Zachowuje się podobnie jak Apostołowie po zmartwychwstaniu, którzy nie mogli nie mówić tego, co widzieli i słyszeli (Dz 4, 20). Ona też nie chce i nie może przemilczeć swego zwiastowania.

Ile razy tak silnie doświadczyłeś Boga, że musiałeś się tym pośpiesznie z kimś podzielić?