By nie stracić Boga…

Wtorek, VIII Tydzień Zwykły, rok I, Mk 10,28-31

Piotr powiedział do Jezusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.

    Jest to postawienie na pierwszym miejscu Boga. To całkowite przewartościowanie swego myślenia, sposobu patrzenia na życie, na świat, to nowa postawa życiowa. Człowiek gromadzi w swoim sercu wszystko to, co jest niewiele warte, co jest złudne, co się skończy, zamieni w proch. Przywiązuje się do rzeczy, ludzi, spraw, a zupełnie zapomina o Tym, kto jest najważniejszy - o Bogu. Nie dość na tym, szatan tak sprytnie mami człowieka, iż wmówił mu, że nie w Bogu jest szczęście, poczucie bezpieczeństwa, tylko w człowieku i w tym, co człowiek sobie stwarza.

    A więc nie w Tym, który jest Wszechmocny, ale w tym, który jest słabym, marnym, który jest prochem i w proch się obróci. Nie w Stwórcy, Dawcy życia, a w tym, który został stworzony i sam nie jest w stanie niczego nowego zrodzić, począć, stworzyć. Jest odtwórcą, a nie Stwórcą. Bowiem tworzy dzięki umysłowi danemu jemu od Boga. Cała ludzka inteligencja to dar Boga. Co za dramat człowieka! Zdając sobie sprawę z tego, kim jest, nadal w sobie pokłada nadzieję i w tym, co ludzkie, zamiast do końca zaufać Bogu, Jemu się zawierzyć i Jemu poświęcić swoje życie.

Fot. sxc.hu