Być źródłem nadziei

Sobota, XXII Tydzień Zwykły, rok I, Kol 1,21-23

Bracia: Was, którzy byliście niegdyś obcy dla Boga i Jego wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów Bóg pojednał w doczesnym ciele Chrystusa przez śmierć, by stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych, bylebyście tylko trwali w wierze, ugruntowani i stateczni, a nie chwiejący się w nadziei właściwej dla Ewangelii. Ją to posłyszeliście głoszoną wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem, jej sługą stałem się ja, Paweł.

 

Stawać się każdego dnia jeszcze bardziej ugruntowanym i statecznym w wierze to misja na całe nasze ziemskie pielgrzymowanie. Wierzyć oznacza między innymi ciągle pracować nad sobą, ciągle być uczniem. Nasze życie to nieustanne nawracanie się, przemiana myślenia i w rezultacie również zmiana postępowania. Ta systematyczna walka polegająca na rzeczywiście całkowitym odcinaniu się od zła i czynieniu dobra musi odbywać się w każdej dziedzinie naszego życia.

Nie można jednak zapomnieć, że nie wystarczy jedynie bronić Dekalogu, Bożego prawa, lecz należy po prostu żyć Ewangelią, należy prawdziwie zawierzyć Panu Bogu.

Niech nasze postępowanie budzi nadzieję na lepsze dziś i jutro w każdym spotkanym człowieku. Bądźmy prawdziwymi świadkami Ewangelii! Niech nasze wybory, czyny rzeczywiście potwierdzają, że to nie jest tylko aktorstwo konieczne do tego, by dobrze wypaść przed publicznością otaczającego świata. Człowiek najprawdziwszy jest wtedy, gdy znajduje się sam w swoim własnym pokoju. Postępujmy tak, by być takim człowiekiem zawsze, także wtedy, gdy jesteśmy wśród ludzi.