Chcę podziękować Bogu… - świadectwo uzdrowienia

        Jestem po trzech zawałach i mam powstawiane w obydwie żyły stenty. Lekarze już od dawna zalecali mi nie palić papierosów, ale nie mogłem w żaden sposób tego rzucić. Kupowałem nawet tabletki i plastry nicorette; ale zażywane leki czy naklejane plastry nic nie pomagały. W dalszym ciągu nie mogłem wyzwolić się z tego nałogu. Kilka miesięcy temu zauważyłem, że czuję się coraz gorzej. Szybko się męczyłem, niekiedy brakowało mi tchu. Idąc drogą musiałem co jakiś czas się zatrzymać i dopiero po chwili ruszać dalej. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje.

        W czasie wakacji zrobiłem badania kontrolne i lekarz powiedział mi o złych wynikach: uszkodzonym sercu, o cukrzycy, itd. Słowa lekarza bardzo mnie wystraszyły i postanowiłem zadbać o swoje zdrowie a przede wszystkim zerwać z paleniem. Byłem jednak pewny, że nie poradzę sobie sam. Nieraz już w ciągu tych 45 lat próbowałem i nic z tego nie wyszło.

        W sierpniu (2013 roku) moja córka wraz z wnuczką były w Stasiówce na Mszy św., którą odprawiał sercanin ks. Michał Olszewski (Msza św. z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie). Po powrocie opowiedziały nam w szczegółach o wszystkim, co tam się wydarzyło – były zachwycone. Kiedy wraz z żoną słuchaliśmy tego, zrodziło się w nas pragnienie uczestniczenia w takiej mszy. Dodatkowo pojawiła się we mnie cicha nadzieja, że mogę doświadczyć tam łaski uwolnienia z nałogu palenia papierosów. Tego trzymałem się  mocno.

       Następnego miesiąca, (bo te msze odbywaj się w Stasiówce co miesiąc) pojechałem z taką wiarą, że zostanę wyzwolony z nałogu palenia. Pojechała także moja żona i córka. Msza św. była 27 września. Byłem urzeczony tym, czego doświadczyłem: pełen kościół rozmodlonych ludzi, porywające kazanie ks. Michała, Adoracja Pana Jezusa i błogosławieństwo, a wszystko przeplatane pięknym śpiewem. Kiedy ks. Michał przechodził między ławkami z monstrancją w ręku, gorąco modliłem się do Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie o uwolnienie z nałogu. W pewnym momencie poczułem gorąco i jakby ktoś oblał mnie wodą. Nie umiem nazwać tego, co się wydarzyło. Kiedy żona popatrzyła na mnie, zauważyła, że byłem cały rozpromieniony i trochę ją to zaniepokoiło. Po skończonym nabożeństwie wracaliśmy do domu (mieszkamy blisko Krakowa). W czasie drogi dzieliliśmy się wrażeniami i tym wszystkim, czego doświadczyliśmy. Modliliśmy się też na różańcu. Byliśmy w takim radosnym nastroju.

        Po powrocie do domu, co prawda, zapaliłem jeszcze kilka pierosów, ale to raczej z przyzwyczajenia – nie smakowały mi już. A ostatniego papierosa wypaliłem 30 września wieczorem. Był to naprawdę ostatni papieros. Aż trudno mi w to uwierzyć, ale tak jest. Od 1 października już nie palę. Za to dzień w dzień odmawiam dziesiątek różańca, aby Pan Jezus i Matka Boża mieli mnie w swojej opiece. Wierzę, że dadzą mi dużo sił, abym wytrwał i nie sięgał już po papierosy. Chcę zaznaczyć, że także fizycznie czuje się znacznie lepiej – ustąpiła zadyszka, z którą ostatnio miałem takie problemy.

        Teraz chciałbym pojechać jeszcze na tę Mszę do Stasiówki, by podziękować Panu Jezusowi i Matce Bożej za otrzymaną łaskę. Chcę także prosić o wstawiennictwo i opiekę, abym już nie powrócił do palenia papierosów. Za wszystko, co mnie spotkało, z całego serca Bogu dziękuję.

Mieczysław N.

Zobacz film-zaproszenie na comiesięczne spotkania modlitewne "Serce w Serce z Jezusem"!