Chrzest Chrystusowy

Niedziela, Święto Chrztu Pańskiego, rok C, Łk 3,15-16.21-22

Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem». Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił nad Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

 

Słowo "chrzcić" pochodzi od greckiego słowa bápto lub baptízo, które oznacza "zanurzać", "zatapiać" lub "zanurzać w wodzie". Stąd pewnie najczęściej kojarzymy chrzest jako szczególny dar Boży, obfite wylanie łask i obmycie z grzechów. 

I tak niewątpliwie jest, ale chrzest Chrystusowy ma również drugi nie mniej ważny aspekt – mianowicie jest zanurzeniem w wodach utrapienia. Pan Jezus np. w Mk 10:38-39 używa słowa "chrzest" jako określenie cierpienia, które ma na Niego przyjść. Również werset z 1 Kor 1 15:29 mówi o terminie "chrzest" w kontekście cierpienia w dziele Ewangelii. 

Przyjmując więc chrzest Chrystusowy, a więc z Ducha Świętego i ognia, podlegamy tym samym nienawiściom (Mk13, 13) i prześladowaniom (Mk 10, 30), co On. Chrzest ten wiąże się dla nas z koniecznością włączenia się w Jego cierpienia poprzez niesienie własnego krzyża i wyrzeczenie się samego siebie, a nawet złożenia ofiary z własnego życia.  

Czy jestem gotowy na taki chrzest?