Chrzest Duchem Świętym

Niedziela, Święto Chrztu Pańskiego, rok B, Mk 1,7-11

Jan Chrzciciel tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym». W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

 

Chcielibyśmy dziś zgodzić się ze słowami św. Piotra z drugiego czytania – tak, znamy sprawę Jezusa Chrystusa, „którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38). W jakimś stopniu tę sprawę Jezusa poznaliśmy i wiemy, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan (por. Dz 10,37). Tę naszą wiedzę pragniemy jednak wciąż pogłębiać.

W dzisiejszej liturgii Kościół pragnie zbliżyć nas do tajemnicy chrztu Jezusa. Można by powiedzieć, że Jezusowi, temu Świętemu Boga, chrzest pokuty nie był potrzebny. Ale tu chodziło o coś więcej – o wypełnienie się Bożych zamiarów. Godny uwagi jest fakt, że św. Marek rozpoczyna swoją Ewangelię od wydarzenia chrztu, przemilcza zaś całkowicie okoliczności związane z narodzeniem i dzieciństwem Jezusa. Jakby chciał pokazać, że to wydarzenie należy do najistotniejszych spośród tych, które miały miejsce od Jego urodzenia. W zwięzłych słowach kreśli obraz Jana Chrzciciela, zapowiadającego nad Jordanem przyjście Mesjasza i udzielającego chrztu pokuty. W nauczaniu swoim Jan podkreśla: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1,7-8).

Jan Chrzciciel zapowiada przyjście Mesjasza-Chrystusa nie tylko jako Tego, który „przychodzi” w Duchu Świętym, ale zarazem Tego, który „przynosi” Ducha Świętego. Jan pozostaje tutaj wiernym echem słów proroka Izajasza: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo” (Iz 42,1). O ile jednak Izajasz mówił o przyszłości, o tyle Jan nad Jordanem bezpośrednio wprowadza słuchających go ludzi do nowej rzeczywistości mesjańskiej. To, co głosi, urzeczywistnia się na oczach wszystkich.

Jezus z Nazaretu przychodzi nad Jordan, aby również przyjąć chrzest pokuty. Powiedzieliśmy już, że nie potrzebował On tego chrztu dla siebie. Jego gest posiada jednak swoją wymowę. Jeżeli przez swoje wcielenie Chrystus zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem, to przyjęcie chrztu też jest wyrazem tego zjednoczenia, solidarności z grzeszną ludzkością.

Tak więc poprzez chrzest Janowy Jezus z Nazaretu zostaje wyniesiony w oczach Izraela jako zapowiadany Mesjasz, czyli „Namaszczony” Duchem Świętym. Ten fakt zostaje potwierdzony jeszcze innym świadectwem – świadectwem Ojca Niebieskiego. Kiedy Jezus wychodził z wody, „ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»” (Mk 1,10-11).

Oto Mesjasz jest umiłowanym Synem Ojca! I jako taki zostaje objawiony ludowi. Teofania znad Jordanu jest jednak tylko początkiem ujawniania tajemnicy Jezusa. Stopniowo sam Jezus będzie ją odsłaniał i potwierdzał poprzez wszystko, co będzie „czynił i czego nauczał” (Dz 1,1).

Proklamując nadejście Mesjasza, Jan Chrzciciel zapowiada, że On będzie chrzcił Duchem Świętym (por. Mk 1,8). Ten chrzest nie będzie już chrztem Janowym, chrztem pokuty, ale zanurzeniem w tajemnicę paschalną Jezusa Chrystusa. Będzie śmiercią starego człowieka i narodzinami człowieka nowego. Tego chrztu Duchem Świętym doświadczyliśmy w sakramencie chrztu świętego.

Ten chrzest był początkiem naszego duchowego narodzenia i początkiem szczególnej więzi z Bogiem. Obrazowo można ją porównać do wiązki światła, która w poszczególnych sytuacjach, przechodząc przez różne pryzmaty, rozszczepia się na wiele kolorów: wiarę, nadzieję i miłość. Cnoty te są dla nas darem Bożym, który domaga się przyjęcia i odpowiedzi. Wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby je pogłębiać i umacniać, aby w nich trwać.

Patrząc dziś na nasze życie wiarą, nadzieją i miłością, zadajmy sobie pytanie: Czy Bóg jest z nas zadowolony? Czy Bóg ma w nas „upodobanie”? Czy jesteśmy Jego umiłowanymi synami i córkami?

Prośmy dziś Boga, który w tajemnicy chrztu w Jordanie objawił nam swojego umiłowanego Syna, aby i nas odrodzonych z wody i Ducha Świętego coraz skuteczniej przysposabiał do życia w przyjaźni z Nim w wierze, nadziei i miłości.