Co łączy ufność z czekoladą?

Poniedziałek, XXVI Tydzień Zwykły, rok I, Łk 9,46-50


Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki. Wtedy przemówił Jan: Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami. Lecz Jezus mu odpowiedział: Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.

    Na początku kapłaństwa pracowałem bardzo dużo z dziećmi. Przygotowanie w szkole i parafii do I Komunii Świętej, mali misjonarze, ministranci. Świat dzieci był mi bardzo bliski i często spoglądałem na niego z przerażeniem. Jak dzieci niesamowicie się zmieniły, negatywnie zmieniły! Wiem jednak, że to nie ich wina… Kiedy jednak patrzę na minione lata i moje doświadczenia pracy pedagogiczno – pastoralnej to zauważam, że jedno na szczęście się nie zmienia u dzieci. Dzieci są zawsze ufne.
   Zazwyczaj, kiedy odwiedzam znajomych, którzy mają dzieci, to bardzo szybko dochodzę z maluchami do porozumienia – mamy wspólny język. Był jednak pewien wyjątek. Kiedy odwiedzałem rodziców kilkuletniej Emilki, ona miała do mnie wielki dystans. Do czasu…, aż nie przyniosłem jej czekolady. Po moim wyjściu powiedziała do swojej mamy: „ten ksiądz Piotr to jednak jest fajny, bo … podarował mi czekoladę”. 
     Na szczęście są rzeczy, które się nie zmieniają! Dziecięca miłość do czekolady i ufność w słowa dorosłych. Na pewno więc Jezus mówi dzisiaj o potrzebie bezgranicznej ufności Bogu…

ks. Piotr Chmielecki scj, misje.profeto.pl


Fot. sxc.hu