Codzienny wybór

Sobota, X Tydzień Zwykły, rok II, 1 Krl 19,19-21

Eliasz zszedł z góry i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz. Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą». On mu odpowiedział: «Idź i wracaj, bo po co ci to uczyniłem?» Wtedy powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył je na ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom, aby zjedli. Następnie zabrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą.

 

Elizeusz miał sporo do stracenia – dwanaście par wołów na polu świadczyło o sporym areale rodzinnej ziemi. A jednak bez głębszego namysłu – po krótkim pożegnaniu z ojcem – ten młody człowiek podjął rzuconą przez Eliasza z natchnienia Bożego rękawicę (a właściwie płaszcz prorocki) i przez akt złożenia ofiary z pary wołów, którymi orał pole swojego dziedzictwa, świadomie zrezygnował z dotychczasowych ambicji i planów, stając się sługą proroka. Czy chciał się wyrwać ze swojego domu, czy może miał nadzieję na zmianę otaczającej go przyszłości, czy po prostu zobaczył szansę „wzięcia spraw w swoje ręce”? Niełatwo dać jednoznaczną i właściwą odpowiedź – tym bardziej że czasy nie były łaskawe dla proroków. Przecież Eliasz jeszcze kilka tygodni wcześniej ratował się ucieczką przed gniewem królowej Izebel…

Czy wezwanie Boże było na tyle silne, że pozwoliło podjąć tak radykalną decyzję?

A może zrobił to pod wpływem Ducha Bożego, który kilkaset lat później wygoni Jezusa na pustynię, by zmierzył się ze świadomością Bożego synostwa?

Dzisiejsze słowo stawia najważniejsze pytania nie tyle o zachowanie i motywacje Elizeusza czy Eliasza, ile o nasz codzienny wybór drogi Bożych obietnic i zadań… A na te pytania możemy odpowiedzieć tylko Ty i ja…