Costantino Capobianco - " Kwiatki Ojca Pio"

 

     Ileż radości, zdumienia, zachwytów, porównań z własną osobą, kiedy czytamy o naszych patronach, o których niektórym zdarza się zapomnieć, ba! – często się nawet do nich nie modlimy. Wybieramy ulubieńców, wierzymy w skuteczność ich orędownictwa, zastanawiamy się, jaką atencją kierowali się nasi rodzice, dziadkowie, krewni, wybierając dzieciom imię…

     Wydawnictwo oo. Kapucynów Serafin wydało „ Kwiatki ojca Pio”, których autorem jest ojciec Constantino z prowincji zakonnej kapucynów z Fogii. Święty Ojciec Pio był jego ukochanym Ojcem duchownym. Często bywał w San Giovanni Rotondo; jak sam pisze: ”Jestem jak Rut, która pokornie zbiera kłosy na żyznym polu Ojca Pio”.

      Ta  pozycja o świętym, tak umiłowanym przez Polaków, przybliża postać wielkiego Świętego, o wstawiennictwo którego modlą się tysiące ludzi. Z okładki książki uśmiecha się twarz o. Pio, którego oczy zapatrzone w niebo zapewne z zachwytem wielbią Jezusa i Maryję. Wspomnienia z Pietrelciny przykuwają uwagę czytelnika znanymi faktami, historiami nękania świętego przez złe duchy. Wspomina brat Francesco: „nie oddaliłem się więcej niż na cztery metry od pokoju Ojca Pio, gdy usłyszałem jakiś piekielny hałas. Złe duchy przyszły bić naszego współbrata. Wróciłem natychmiast, wszedłem do pokoju Ojca Pio i zobaczyłem go powalonego na ziemię i zlanego potem”.

    Wszystkie rozdziały 164- stronicowej książki przyciągają naszą uwagę kolorytem wydarzeń, wspomnień przełożonych Ojca Pio, jego współbraci. Był taki czas, kiedy Ojciec Pio miał zakaz spowiadania, błogosławienia innych, wolno mu było odprawiać Mszę Świętą w wewnętrznej kaplicy. Pewnego dnia przybył do niego ojciec Agostino, którego wzruszył widok świętego syna płaczącego: „(…) Ten dekret go miażdżył; (…) i pozwoliwszy, by Ojciec Pio się wypłakał, powiedział do niego (rzecz jasna bez szorstkości) : Piuccio, to zależy od ciebie: zejdź z krzyża! Ale Ojciec Pio z pełnym zdecydowaniem odpowiedział: Nie!”.

      Kartka po kartce, strona po stronie odkrywamy głęboką świętość kapłana. Historie, świadectwa zapewne wielu czytelnikom już dobrze znane, ale to przecież nie szkodzi, wręcz przeciwnie – umacnia naszą wiarę, kiedy kolejny raz przypominamy sobie, iż nie było sposobów do namówienia Ojca Pio, aby złamał ślub ubóstwa. A kiedy poruszał tematy związane z miłością Boga i bliźniego, zapalał się niesłychanie, iż słowa jego zdawały się dla rozmówcy być gradobiciem. Nie pozbawiony był Ojciec Pio poczucia humoru; oto scena, kiedy czyta na głos, dobitnie akcentując słowa adresu koperty – do świętego Ojca Pio, kpiąc z własnej „pychy”. Rady udzielane współbraciom i świeckim, czy mają się poddać operacji, czy są w ogóle chorzy…, gdyż Ojciec Pio, miał „ inny <> i inny <>. Słowa umacniające innych na duchu!

       Aż żal rozstawać się z „Kwiatkami Ojca Pio”; chciałoby się czytać kolejne świadectwa duchowych dzieci Ojca, poczuć się wręcz niejako pochwyconym za rękę prze samego świętego. Aby stanąć w szeregu tych wszystkich, którzy kochają Ojca Pio. Na koniec przytoczę cudną historię, związaną z ciężko chorym synkiem Antonio Massa, przy którym na zmianę czuwali rodzice chłopca i jego dziadkowie.

    „ Nagle przyszła do nich mama chłopca, cała zalana łzami. (…) Umarł! – pomyśleli wszyscy i zapytali: Co się stało? Mama, z trudem powstrzymując płacz, powiedziała głosem drżącym ze wzruszenia: nic złego! Wręcz przeciwnie, stał się cud! Przed chwilą chłopczyk zaczął się śmiać. Przestraszona, myśląc, że to kryzys zwiastujący ostatnie chwile(…) zapytałam: „Co się dzieje, synku? Źle się czujesz?” A on mi odpowiedział: „ Mamusiu, Ojciec Pio połaskotał mnie w stopy…”.

      Tak jak lato jest piękne w kolorowe kwiaty, tak może tego sierpniowego wakacyjnego miesiąca, warto sięgnąć  po szczególny kwiat, jakim są „ Kwiatki Ojca Pio”.