Czas zaufania Stwórcy

Sobota, XV Tydzień Zwykły, rok II, Mi 2,1-5

Biada tym, którzy planują nieprawość i obmyślają zło na swych łożach! Gdy świta poranek, wykonują je, bo jest ono w ich rękach. Gdy pożądają pól, zagarniają je, gdy domów – to je zabierają; biorą w niewolę gospodarza wraz z jego domem, człowieka z jego dziedzictwem. Przeto tak mówi Pan: «Oto Ja obmyślam dla tego plemienia niedolę, od której nie uchylicie karków i nie będziecie dumnie kroczyć, bo będzie to czas niedoli. W owym dniu wygłoszą przeciw wam satyrę, podniosą wielki lament, mówiąc: „Jesteśmy ograbieni do szczętu!” Odmierzono sznurem dział mojego ludu, i nikt mu go nie zwrócił; pola nasze przydzielono grabieżcy. Przeto nie będzie u was nikogo, kto by odmierzał sznurem dział w zgromadzeniu Pańskim».

 

Przypominam sobie czasem ludzi szlachetnych siwizną włosów, którzy dyskutując o ważnych (i mniej ważnych) sprawach, powtarzali, kiwając głowami: Przyszła kryska na Matyska. Zresztą, jako dziecko potrafiłem wyczuć ten moment, w którym „skończyło się rumakowanie” i nadchodził w domu czas empiryzmu wychowawczego.

Zdaje się, że i Micheasz rozpoznaje w duchu Bożym ten moment i zapowiada bolesne konsekwencje bezbożnego życia. Oczywiście pojawia się pokusa, by stanowczo twierdzić, że się miłosierdzie Boga wreszcie skończyło i przyszedł czas nieubłaganej sprawiedliwości (niektórym ten tok myślenia towarzyszy i dziś), ale ostatnie zdanie dzisiejszego czytania rysuje inną perspektywę – nadszedł wreszcie czas zaufania Stwórcy. Skoro niewiele ode mnie zależy, mogę nareszcie zależeć od Boga – i to jest konkretny krok w wierze… +