Czego się lękam? Lectio Divina na XII Nd. Zw. (A)
Niedziela, rok A
Lectio (Mt 10, 26-33)
Przeczytaj powoli i z uwagą tekst Ewangelii według św. Mateusza przeznaczony na dzisiejszą niedzielę. Czytając go kilkakrotnie zwróć uwagę na jego strukturę i na powtarzające się słowa czy sformułowania. Po kilkukrotnym przeczytaniu, z pewnością zauważysz, że słowa „nie bójcie się” powtarzają się trzykrotnie. To one wyznaczają trzy części dzisiejszego Słowa przeznaczonego na nasze Lectio divina. Dwa ostatnie zdania stanowią jakby dodatek lub konsekwencję wprowadzenia w życie poprzedzających je zaleceń rozpoczynających się od wezwania „nie bójcie się”.
Meditato
Mateuszowe słowa, pochodzące z dziesiątego rozdziału, należą do drugiej z pięciu wielkich mów zawartych w jego Ewangelii. Dotyczy ona przepowiadania królestwa Bożego. To co jest przedmiotem naszej dzisiejszej modlitwy stanowi część nauczania Jezusa, które ma przygotować uczniów do pracy misyjnej i apostolskiej.
Całe to nauczanie zawiera liczne wskazówki, jakie uczniowie mają wypełnić, by skutecznie głosić królestwo Boże. Przepowiadaniu apostołów mogą towarzyszyć także trudności... i właśnie o tym, jak im stawić czoła, mówi właśnie Jezus. Przede wszystkim wzywa ich do tego, by nie poddawali się lękowi i bojaźni oraz by zachowali męstwo w różnych uciskach i przeciwnościach.
Pierwsze wezwanie „nie bójcie się” odnosi się do poprzednich wersetów zakończonych stwierdzeniem: „Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą”. Uczeń Jezusa nie uniknie losu swojego Mistrza i musi się przygotować także na przyjęcie fałszywych zarzutów i oszczerstw. Pomimo tego, swoją naukę Jezus pragnie rozpowszechniać poprzez uczniów, którzy mają ją rozgłaszać również z dachów domów, które w Palestynie były miejscem wieczornego wypoczynku i spotkań. Są one także miejscem widocznym i otwartym, z którego można przemawiać do większej ilości słuchaczy w sposób otwarty, a nie skryty.
Tak każdy z nas uczniów Chrystusa ma z jednej strony nie bać się przeciwności, a z drugiej ma otwarcie i głośno dawać świadectwo o swojej wierze w Jezusa, tak jakby przemawiał z dachu domu wobec licznej grupy słuchaczy.
Czasem jednak ten lęk przed oceną, często krzywdzącą, przed fałszywymi oskarżeniami, a także przed rzeczywistymi trudami związanymi z apostolską działalnością, lęk przed prześladowaniami a także lęk przed ryzykiem związanym z dawaniem świadectwa, zamyka nas i koncentruje na sobie samych, powstrzymując nas w ten sposób przed głoszeniem nie tylko słowem ale także życiem nauki Chrystusa.
Kolejne „nie bójcie się” rozpoczyna część mówiącą o postawie ucznia, który ma głosić królestwo Boże. Ta postawa jest szacunkiem, ale o wiele silniejszym i głębszym niż to, co zwykle rozumiemy pod tym pojęciem. Biblia taką postawę określa mianem bojaźni Bożej.
Sens tej drugiej części Jezusowego nauczania jest taki, że prześladowcy, owszem, mogą przynieść szkodę ciału, ale to Bóg ma władzę nad duszą, a także nad ciałem. Wypełnienie woli Boga, który pragnie, by nauka Jezusa była głoszona, także za cenę narażenia własnego zdrowia czy życia jest znakiem dobrze rozumianej bojaźni Bożej. Niewypełnienie zaś tej woli grozi nie tylko uszczerbkiem na ciele ale także na duszy, a to z kolei grozi nawet karą piekła.
W dalszych wersetach tej drugiej części jest mowa o wróblach, najmniej wartościowych ptakach. Potrzeba było dwóch wróbli, by zrównoważyć wartość najdrobniejszej jednostki monetarnej, której wartość w dzisiejszej Polsce wynosi około sześciu złotych. Jeżeli zatem żaden z wróbli o wartości około trzech złotych nie spadnie na ziemię bez woli Boga i jeśli wszystkie włosy na naszej głowie są policzone, to tym bardziej my sami, ciągle jesteśmy przed oczyma dobrego Boga, który się o nas troszczy i nic się bez Jego wiedzy i zgody w naszym życiu nie dzieje.
Porównanie do wróbli pragnie nam także uzmysłowić, że skoro tak mało wartościowe stworzenie, jakim jest wróbel nie ginie, bez wiedzy i woli Boga, Ojca wszystkich ludzi, to również prześladowanie czy śmierć za przepowiadanie Ewangelii nie dzieje się bez Jego woli i wiedzy. Jeśli więc Bóg zna liczbę naszych włosów na głowie, to tym bardziej zna wartość ofiary, jaką za Niego ponoszą Jego wyznawcy i apostołowie. Bóg na tę ofiarę przyzwala, bo pragnie, by cały świat poznał Ewangelię, ale oczywiście też tę ofiarę nagradza i to często już w obecnym życiu, a nie tylko po śmierci.
Trzecie „nie bójcie się” to początek zapewnienia, że jesteśmy ważniejsi dla Boga niż wiele wróbli. Liczba wróbli, która równoważy wartość człowieka w oczach Boga, nie jest dokładnie określona. Samo stwierdzenie "wiele" oznacza zapewne, że nieskończoną ilość tychże ptaków można porównać do wartości człowieka. By kupić dwa wróble, wystarczyła najdrobniejsza moneta o wartości sześciu złotych, by wykupić człowieka z jego grzechu, potrzeba było krwi Chrystusa, czyli cena była niewspółmiernie większa. W oczach Boga taką właśnie mamy niewyobrażalną wartość, dlatego nie mamy powodu by się bać.
W dwóch ostatnich wersetach ewangelicznego urywku przeznaczonego na dzisiejsze Lectio divina odnajdujemy główną myśl całego naszego fragmentu. Jeśli będziemy zdolni do pokonania naszych lęków, to będziemy też zdolni do dania świadectwa o Jezusie, to będziemy potrafili publicznie wyznać wiarę w Chrystusa. To, co może nam w tym przeszkodzić to będzie właśnie lęk, do pokonania którego wzywa nas dzisiaj Mateuszowa ewangelia. Pokonanie lęku pozwoli nam, jednym słowem, na danie świadectwa.
Potem Jezus da świadectwo o nas swojemu Ojcu. "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie". Zatem Jezus da świadectwo o nas Bogu, o tym, że dobrze spełniliśmy nasz obowiązek i naszym własnym życiem daliśmy świadectwo wiary o Bogu i Jego nauce. Nie uczyni tego zaś wobec tych uczniów, którzy nie zdobędą się na świadectwo wiary o Jezusie wobec innych ludzi.
Z tych dwóch ostatnich zdań możemy także wysunąć wnioski, że Jezus nie precyzuje dokładnie ceny, jaką uczeń musi zapłacić za świadectwo o Nim, by mógł liczyć na świadectwo samego Jezusa wobec Ojca Niebieskiego. Z kontekstu wynika, że może to być każda cena, nawet cena ofiary z życia.
Dalej możemy stwierdzić, że przedmiotem świadectwa ma być osoba Jezusa. To nie Jego nauka, ale osoba ma zajmować centralne miejsce w naszym świadectwie. On, Jezus ma by w centrum naszego świadectwa i przepowiadania.
Ostatnie skojarzenie, które przychodzi na myśl, to fakt, że świadectwo daje się często przed trybunałem sędziowskim. Tutaj bardziej przychodzi na myśl trybunał Boży niż ludzki, przed którym będziemy zdawali sprawę z naszego świadectwa, a za nami lub przeciw nam będzie świadczył sam Pan Jezus.
Na naszym meditatio zapytajmy się także o to, czego tak naprawdę się lękamy, co jest tym lękiem, który nas blokuje, zamyka, powstrzymuje przed dawaniem świadectwa o Jezusie. Kiedy go zobaczymy i nazwiemy, łatwiej przyjdzie nam go pokonać lub zmniejszyć albo też zdystansować się do niego.
Oratio
Nasze oratio rozpocznijmy właśnie od przedstawienia Bogu naszych lęków, tych rzeczywistych i tych wymyślonych. Prośmy na naszej modlitwie o zdolność do rozróżnienia tych lęków, które istnieją naprawdę i którym powinniśmy stawić czoła, od tych, które istnieją nie w rzeczywistości, a tylko w naszych wyobrażeniach.
Tak ze szczerością dziecka opowiedzmy o nich Bogu na oratio. Po kolei przedstawmy je wszystkie Bogu, nazywając je dokładnie i wymieniając po imieniu wszystkie nasze lęki. To, co nas najbardziej paraliżuj to są lęki nieuświadomione i nienazwane. Dlatego tak ważne jest ich zobaczenie, chyba ważniejsze niż pokonanie ich. Na modlitwie możemy tego wszystkiego dokonać.
Przedstawmy je wszystkie dobremu Bogu i prośmy o odwagę i umiejętność przeciwstawienia się im. To znaczy, że nie musimy ich wcale pokonywać, nie musimy ich niwelować i one wcale nie muszą zniknąć całkowicie z naszego życia. Prośmy jednak Boga na naszym oratio, byśmy umieli z nimi żyć, byśmy umieli się od nich zdystansować na tyle, by nie podejmować decyzji i nie postępować pod ich wpływem. To nie one mają nami kierować, tylko nauka Jezusa Chrystusa.
Na modlitwie prośmy jednak przede wszystkim o umiejętność dawania świadectwa, o zdolność świadczenia, że Jezus jest w centrum naszego życia, że On jest naszym fundamentem, na którym opieramy całe nasze postępowanie.
Tylko Jezus i tylko na modlitwie może nas uzdolnić do świadczenia o Nim. Możemy to czynić nie swoją siłą i mocą, ale otrzymaną z góry od Niego. Prośmy usilnie o to na naszym oratio. Prośmy o umiejętność świadczenia o Jezusie, by kiedy staniemy przed Bożym trybunałem i by wtedy Jezus dał świadectwo o nas i o naszym dobrym życiu.
To dawanie świadectwa będzie możliwe także, kiedy poznamy naszą prawdziwą wartość, jaką mamy nie w oczach ludzi, ale w sercu Boga. Tylko to się tak naprawdę powinno liczyć. Nie jak nas cenią i jak nas widzą, i szanują inni ludzie, ale jak nieskończoną wartość mamy w oczach Boga. O doświadczenie tej nieskończonej wartości, jaką mamy u Boga, prośmy także na naszej modlitwie. Prośmy o zrozumienie, że tylko cena męczeńskiej śmierci syna Bożego mogła nas wykupić ze skutków naszych grzechów. Nic na ziemi, żadne stworzenie nie mogło zrównoważyć wartości, jaką posiada każdy z nas.
Contemplatio
Trwajmy przed Bogiem i syćmy się przeświadczeniem, jak cenni jesteśmy w Jego oczach. Kontemplujmy także całe zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa, Jego męczeńską śmierć i zmartwychwstanie w kontekście wykupienia nas z objęć śmierci i grzechu. "Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli".
Doświadczmy, jak nasze ograniczenia i lęki są niwelowane i zmieniane przez miłość Boga do każdego z nas. Niech kontemplacja będzie takim trwaniem przed Bogiem w milczeniu i syceniem się Jego miłością, która nas przemieni i podniesie naszą własną wartość w naszych oczach, jednocześnie pozwalając zdystansować się do naszych lęków.