Czemuście Mnie szukali

Poniedziałek, Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika (18 września), rok I, Łk 2,41-52

Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

 

Po chwilach pełnych grozy, lęku i strachu Maryja staje przed swoim Synem, słysząc słowa - Czemuście Mnie szukali? Tak wiele z pewnością było odpowiedzi w sercu Jego Matki. A tu nastaje wielka cisza i powrót do codzienności. Jest to kolejna katecheza wygłoszona przez Jezusa wobec swoich najbliższych. To pytanie o cel poszukiwań wydaje się jakże proste i konkretne, jednakże ono przede wszystkim umiejscawia człowieka w relacji z Bogiem. Spróbujmy zatem odszukać w tej scenie konkretne Jezusowe podpowiedzi

Najpierw pytanie o dostrzeżenie odczuwalnej nieobecności Jezusa. Czy brakuje mi kontaktu i trwania w Jego obecności? A ta odczuwalna tęsknota, w których momentach się nasila? Poszukiwanie Jezusa dokonuje się także poprzez spotkanie z drugim człowiekiem, słuchając świadectwa wiary jak i samemu dzieląc się z innymi. I ten kolejny warunek to wewnętrzna jak i zewnętrzna cisza, tak, aby Jezusowe słowo mogło we mnie pracować.

W ostatnich dniach czytałem książkę bp. Piotra Jareckiego zatytułowaną: Podróż do siebie. Jestem pod dużym wrażenie Jego szczerości ukazanej w zapiskach czynionych podczas pobytu we wspólnocie klauzurowej – kontemplacyjnej. Po doświadczeniu grzechu jak i nagonki medialnej, odkrywa tę właśnie prawdę: mogę głosić kazania o Kimś, kogo tak naprawdę nie znam i nie spotykam. Pasjonująca podróż w głębiny swojego wnętrza pięknie odpowiada na tę dzisiejszą katechezę, którą Jezus głosi w swoim słowie wobec nas, pytając indywidualnie: na jakim etapie poszukiwań Jego osoby jestem ja sam?