Czy?

Niedziela, XXII Tydzień Zwykły, rok C, Łk 14,1.7-14

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: ”Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca»; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej»; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”. Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: ”Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

 

Czy modlę się dzień po dniu o moje zbawienie oraz o zbawienie tych, których kocham?
Czy w spotkaniu z drugim człowiekiem czuję się wyjątkowa, czy też niewyróżniająca się niczym?
Czy szpieguję Boga w konkretnych sytuacjach życiowych niekoniecznie doraźnie mi odpowiadających?
Czy zależy mi na wyróżnionych koniunkturalnych miejscach w przestrzeni mojego życia rodzinnego, społecznego, zawodowego?
Czy ustępuję miejsca drugiemu, mając na uwadze, iż cnota pokory może zaprowadzić mnie do nieba?
Czy w pejzażu relacji z moimi bliskimi, wspólnotą należę uczciwie do Kościoła?
Czy staram się być dla innych sługą nieużytecznym, człowiekiem pokornym, tym, który innych zaprasza do spotkania, współtowarzysząc bliźniemu we wszystkim?
Czy rzucam słowa na wiatr?
Czy…
Czy...
Czy czekam na rekompensatę, odszkodowanie za doznane krzywdy ze strony moich krzywdzicieli, czy też darowuję im winy?
Czy…

Ubodzy, ułomni, chromi, niewidomi – są dla mnie istotni, bo ich los, osobiste historie stają się dla mnie szansą na nawrócenie, szansą na przekierowanie zainteresowania własnym życiorysem na serdeczną uwagę bliźnim doświadczonym przez Boga, przez własne wybory, zbiegi okoliczności, historię…

„Dla nikogo nie jest ani za wcześnie, ani za późno zacząć troszczyć się o zdrowie swej duszy”.

Boże w Trójcy Przenajświętszej, bądź uwielbiony. Proszę Cię, abym stawała się człowiekiem sprawiedliwym.