Czy myślicie?...

Niedziela, XX Tydzień Zwykły, rok C, Łk 12,49-53

Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.


    „Pokój trzeba czynić,
    tylko czyniącym pokój błogosławi Pan.
    Tylko czyniący pokój będą nazwani synami Bożymi” (ks. Jan Pałyga).

    Tak bardzo przecież tęsknię za pokojem. Jakże bardzo marzy mi się napisać taki zwykły list do wszystkich ludzi na świecie, w którym doniósłbym o tym, że oto ostatnia wojna została zakończona, ostatni konflikt zażegnany i ostatni człowiek zginął raniony śmiercionośną kulą. Chciałbym napisać, że nie znam już rodziny, w której gości kłótnia, gniew i nienawiść. I że dzieci nie grają na komputerze w gry wojenne i nie bawią się na podwórku w wojnę, tylko w pokój.
    Jezus Chrystus jest siewcą pokoju. Wszak słowa ks. Pałygi są tylko parafrazą słów Jezusowych, zapisanych w Ewangelii Mateusza (por. 5,9).  Pan Jezus wiedział jednak, że Jego nauka „podzieli” ludzi, stąd mówi o rozłamie. Dobrze wiedział, że poróżni „syna z ojcem, a córkę z matką i synową z teściową… i domownicy staną się wrogami człowieka” (Mt 10, 35-36).  Chrystus dobrze wiedział, że pokoju nie da się zbudować w szkole bezmyślnych i łatwych kompromisów. Wiedział, że Swoim nauczaniem wzbudzi niepokój w wielu i że w ten sposób rozpocznie się walka o serce i o duszę człowieka. Niepokój dnia dzisiejszego rodzi pokój jutra. Musi sumienie zaboleć, aby moje życie stało się lepsze. Musi zaboleć sumienie świata, aby mogły zrealizować się moje marzenia i tęsknoty.
Królowo Pokoju – módl się za nami!

Fot. sxc.hu