Czy szukasz? - homilia na I Niedzielę Adwentu
W dzisiejszą niedzielę w kościele katolickim rozpoczynamy obchody nowego okresu liturgicznego, jakim jest Adwent. Data, rozpoczynająca okres oczekiwania na przyjście Pana Jezusa, nie jest przypadkowa. Czy ktoś z was zastanawiał się, dlaczego właśnie dziś rozpoczynamy czas Adwentu? Otóż jak ustaliła to tradycja Kościoła, ta pierwsza niedziela Adwentu jest tą najbliższa dacie 30 listopada, a w tym roku, to jest nawet dokładnie ten dzień. Pewnie dla większości z nas data ta kojarzy się ze wspomnieniem św. Andrzeja i trzeba dodać, że słusznie.
Na moment chciałbym jeszcze powrócić do postaci świetego. Przenieśmy się na chwilę myślami nad rzekę Jordan. Ewangelia wg św. Jana przedstawia nam obraz Jana Chrzciciela w raz z dwoma swoimi uczniami nad Jordanem. Gdy Jan Chrzciciel dojrzał przechodzącego Jezusa, powiedział do swoich uczniów „Oto Baranek Boży” i od tej chwili – mówiąc w dużym skrócie – owi uczniowi chodzili już razem z Jezusem. Jednym z nich, jak podaje mam ewangelista, był właśnie Andrzej. On to spotyka następnie swojego brata Piotra i obwieszcza mu nowinę: „znaleźliśmy Mesjasza”, to znaczy Chrystusa (J 1,41).
„Znaleźliśmy Mesjasza”- jakże wielka radość musiała gościć w sercu Andrzeja, znaleźli przecież skarb, Mesjasza, którego naród żydowski wypatrywał. Jestem przekonany, że my nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co dla Żydów oznaczało przyjście Mesjasza...
Jakże przyjemnie jest w życiu coś odnaleźć. Czasem wiele razy, gdy czegoś szukamy, nie możemy sobie przypomnieć, gdzie coś odłożyliśmy, czy schowaliśmy. Jakże często w naszych kontaktach zdarza się komuś powiedzieć „nie pamiętam”, „nie wiem, co z tym zrobiłem”, „nie mogę tego znaleźć”. Pojawia się wtedy wiele nerwowości, czasem tracimy kontrolę nad naszym zachowaniem, słowami. Może przypominacie sobie reklamę telewizyjną, chyba jednego z banków, ukazującą szczęśliwe małżeństwo, siedzące na kanapie; nagle w pokoju gaśnie światło, przestaje grać muzyka. Żona pyta się wtedy małżonka, „co się dzieje?” A on zapala zapałkę i ze skwaszoną miną odpowiada: „zapomniałem”. Oczywiście chodziło o opłacenie rachunku za prąd. Ich problem jednak łatwo się rozwiązuje, bo oni nie muszą daleko szukać. Od razu znajduje się bank, do którego się za chwilę zapiszą, nie będą musieli się więcej kłopotać. Jednak w życiu takich „samo rozwiązujących się” problemów jest niewiele. To była tylko reklama, przedstawienie jakiegoś ideału, który jednak nie ma tak prostego przełożenia na życie. Jaka często wielka jest nasza radość, gdy poszukiwana rzecz się odnajduje. Chcemy się dzielić radością ze wszystkimi, którzy nas otaczają.
Wiemy, jak łatwo w życiu się zagubić. Nasze życie religijne tez często nie idzie po prostych ścieżkach. Wtedy musisz się pytać samego siebie: „jak znaleźć Mesjasza?” W Adwencie na pewno najkrótsza droga prowadzi przez roraty i spowiedź.
Pamiętam opowieść mojego kolegi, który w czasie studiów borykał się z bardzo trudną sytuacją materialną. Nie mógł liczyć na finansowe wsparcie od rodziców. Całkowicie musiał zdać się na własną pracę i radził sobie nieźle. Zdarzały się jednak momenty, że nie mógł znaleźć jakiejkolwiek pracy, nawet marnie opłacanej. Jak sam wspominał, nastał dzień, gdy wydał już ostatnia złotówkę. Wracając z uczelni wiedział, że tej nocy będzie musiał położyć się do łóżka i wstać rano z pustym żołądkiem. Jaka musiała być więc jego radość, gdy spostrzegł na chodniku leżące 10 zł. Jego radość była wtedy olbrzymia, bo znalazł niejako skarb. Powiemy, cóż to jest 10 zł., najlepiej wiedzą o tym gospodynie domowe, które chodzą codziennie do sklepu, choćby po mleko i chleb. Ale dla niego w tym czasie to był prawdziwy skarb. Może nie groziła mu śmierć głodowa, ale myślę, że szczególnie, którzy przeżyli czas wojny, czy surowego komunizmu zaznali uczucia głodu i mogą potwierdzić, że nie należy ono do najprzyjemniejszych.
W naszym poszukiwaniu Mesjasza Bóg pozwala nam znajdować znaki swojej obecności. Taką łaską jest właśnie Adwent, w którym jeszcze uważniej powinniśmy wsłuchiwać się w słowa Pana. W dzisiejszej ewangelii słyszymy przestrogę „uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie…”. Czy te słowa do mnie trafiają? Czy budzą we mnie refleksję? Czy po prostu trzeba ich wysłuchać i dalej „normalnie żyć”?
Nie można się w tym miejscu nie zapytać, jak wygląda w naszym życiu poszukiwanie Pana? Co chcielibyśmy uczynić w czasie tego Adwentu, aby nasze poszukiwanie zostało zwieńczone sukcesem, czyli osobowym spotkaniem z Jezusem w czasie Świąt Bożego Narodzenia, ale również i tym na końcu czasów. Te pytania nie muszą być wcale jakieś dalekie od naszego życia. Wystarczy pochylić się nad kwestią, do jakiej zachęca nas Kościół w tym roku katechetycznym - „przyjrzyjmy się naszemu powołaniu”. Trzeba się pytać: co mogę powiedzieć o mojej codziennej modlitwie? Jakie są moje relacje w rodzinie, w szkole? Czy staram się pogłębiać moją wiedzę religijną? Te pytania można również streścić w jednym zdaniu: co czynię, aby odnaleźć Mesjasza? Tych pytań jest wiele, nie jest też moim celem przeprowadzanie rachunku sumienia. Jednak, jeżeli siostro i bracie czujesz niepokój po usłyszeniu tych pytań, to nastał teraz dogodny czas, darowany nam przez Boga, aby na końcu Adwentu móc powiedzieć Jezusowi, że mamy coś dobrego do powiedzenia w odpowiedzi na te pytania. Niech ten refren „jak szukam Mesjasza”, nie przestaje brzmieć w twoim sercu.
Już za niedługo rozpocznie się w kościołach budowa szopek bożonarodzeniowych, szczególnie tych wielkich, które wymagają wielkiego nakładu pracy. Tam budowniczy umieszczą figurkę małego Jezusa. Tak naprawdę, to każdy z nas może go znaleźć w sposób taki namacalny. Wystarczy podejść do żłobka, nic trudnego. Ale już osobiste, duchowe z Nim spotkanie wymaga wysiłku. Nie trać więc drogi bracie i siostro już więcej czasu, bo w tej chwili Chrystus obdarza Cię łaską szczególnego czasu. Niech nikt z nas nie wyjdzie z kościoła bez konkretnego postanowienia Adwentowego, aby przy stajence betlejemskiej w Boże Narodzenie nasza dusza mogła wołać:
„Znaleźliśmy Mesjasza – to znaczy Chrystusa”.
ks. Piotr Chmielecki scj, zbieramto.pl