Czy widziałeś papieża? - Rio 2013, relacja ks. Piotra Chmieleckiego SCJ (foto)

.... raczej brakowało mi pytania, „czy słuchałeś papieża?”.

Zobaczyć papieża
    „Zobaczyć papieża” to nie było jakieś zadanie niezwykłe. Zawsze przed spotkaniami na plaży Copacabana papież przejeżdżał „od końca” pod ołtarz, często się zatrzymywał, aby pobłogosławić dzieci, napić się yerba mate ;), a nawet wysiadał z papaomobile, alby przytulić i ucałować osoby niepełnosprawne. Wystarczyło więc ustawić się gdzieś w okolicy drogi przejazdu papieża, aby zobaczyć go choć kilka sekund.
Ja w dodatku znalazłem się w gronie wybrańców, którzy spośród księży, zakonników i seminarzystów zostali wylosowani do uczestnictwa we Mszy św. w katedrze w Rio. Po komunii świętej pomyślałem, że pewnie warto pójść do barierek przy wyjściu z katedry, bo jeżeli Papież tamtędy wchodził, to i pewnie wyjdzie… Udało mi się stanąć w drugim rzędzie przy barierkach. I Franciszek rzeczywiście tamtędy przechodził i to nawet naszą stroną. Przede mną stało dwóch księży argentyńskich, którzy zaczęli krzyczeć w stronę papieża [archentina, archentina] i Franciszek podszedł do nich i ucałował ich. Widziałem więc papieża z bardzo bliska, ale za wiele nie pamiętam..., bo moi „sąsiedzi” z tyłu tak napierali na barierki, że ochrona ledwo je utrzymała w pozycji pionowej. Przypomną, że byli tam tylko księża i zakonnicy i seminarzyści…

Słuchać papieża
    Po tym jak barierki w katedrze ledwo wytrzymały napór pielgrzymów, pomyślałem sobie, czy to takie istotne, że widziałem papieża? No niby fajnie, jest się czym pochwalić, no ale co mi to dało, że zobaczyłem papieża?
Na Światowych Dniach Młodych istnieje taki genialny wynalazek jak „radio ŚDM”, w którym można słuchać komentarzy i tłumaczeń z najważniejszych wydarzeń ŚDM. Na szczęści do oficjalnych języków ŚDM należy też polski (!) i dzięki temu mogłem „słuchać papieża”.
Już wiele napisano o jego stylu mówienia, ale ja jeszcze od siebie chcę dodać, że słuchać papieża, to była prawdziwa przyjemność, poruszenie, a często też wzruszanie. Na własne oczy widziałem, jak podczas sobotniej wigilii jedna z moich sąsiadek nawet nie tyle płakała, ale po prostu „ryczała” podczas przemówienia Franciszka.

Mistrz porównań
    Papież Franciszek mówi wręcz językiem młodzieżowym… i nie chodzi tu wcale o rodzaj slangu, czy wulgarność. Po prostu daje tak łatwe porównania, że każdy może je z łatwością odnieść do swojego życia. Weźmy na warsztat tylko homilię papieża Franciszka podczas czuwania z młodzieżą na Copacabana, w sobotę 27 lipca Jesteście atletami Chrystusa! Oto kilka przykładów na poparcie mojego zdania:

a) „Mam zwyczaj w moim sercu odgrywać podwójną rolę: przymilać się Bogu i przymilać się Diabłu? Chcieć otrzymywać ziarno Jezusa i równocześnie pielęgnować ciernie i chwasty, jakie rodzą się w moim sercu?”.

b) "A co robi piłkarz, kiedy zostaje powołany w skład drużyny? Musi trenować i to dużo trenować! Podobnie jest w naszym życiu uczniów Pana. Św. Paweł, opisując chrześcijan, mówi nam: „Każdy, kto staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – nieprzemijającą” (1 Kor 9, 25).

c) „Kiedy nasze serce jest dobrą glebą, która przyjmuje Słowo Boże, kiedy „przepacamy koszulkę”, starając się żyć po chrześcijańsku, doświadczamy czegoś wielkiego: nigdy nie jesteśmy sami, jesteśmy częścią rodziny, w której bracia przemierzają tę samą drogę: jesteśmy częścią Kościoła. (…) Grajcie zawsze w ataku!”.

d) „Droga młodzieży, proszę was: nie patrzcie na życie „z balkonu”, zaangażujcie się w nie – Jezus nie stał na balkonie, zanurzył się w życiu – nie patrzcie na życie „z balkonu”, zanurzcie się w nim jak Jezus”.

Dla mnie to było bardzo poruszające przeżycie, kiedy odchodziłem z plaży, z jednej strony były rozmowy z grupie na tematy typu: jak wrócimy do domu?, czy idziemy jeszcze coś zjeść?, ale gdzieś w „tyle głowy” ciągle pracowały słowa Franciszka np. o tym, czy nie przymilam się Diabłu, albo, czy nie patrzę na życie „z balkonu?".

Idźcie!
    Tegoroczne Światowe Dni Młodzieży odbywały się pod hasłem „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Powiem szczerze, że polskie tłumaczenie wezwania Jezusa nie do końca wzbudza we mnie pragnienie wyjścia z bezpiecznego domu, jest mało bojowe… Dużo bardziej podoba mi się wersja angielska „Go and make disciples”, prosto i na temat: Idźcie (ruszcie się!) i dosłownie „róbcie” uczniów. Do tych słów Jezusa nieustanie odnosił się Franciszek w Rio, a na Mszy św. kończącej ŚDM papież uderzył pewnie w „piętę achillesową” większości wspólnot katolickich: „doświadczenie tego spotkania nie może zostać zamknięte w waszym życiu czy w małej grupie parafialnej, w ruchu, waszej wspólnocie. Byłoby to niczym odcięcie tlenu płonącemu ogniu. Wiara jest płomieniem, który staje się tym żywszy, im bardziej się nią dzieli, przekazuje, aby wszyscy mogli poznać, umiłować i wyznawać Jezusa Chrystusa, który jest Panem życia i historii”.


Tyle wspaniałych słów. Co ja z nimi zrobię?

Fot. ks. Piotr Chmielecki SCJ, misje.profeto.pl