Czyny

Wtorek, 4 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 10,22-30

Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.



          Słowa i gesty, a także obrazy, to najczęstsze formy, którymi posługujemy się między sobą, by przekazać to, co dla nas ważne, to, czym żyjemy, o czym myślimy. Każde ma swoją wartość. Na każde z nich czekamy, czasem nawet z utęsknieniem, jak choćby na słowo "kocham Cię". Jednak zdarza się, że są one bez głębszego pokrycia, świadomości czy wysiłku włożonego przez osobę, która je przekazuje. Bywają chwilowe, na tzw. papierze, a życie pokazuje zupełnie co innego. To, co ostatecznie potwierdza prawdziwość powyższych form, to czyny. Ich nie da się uczynić bez świadomości, a często przy sporym wysiłku i zaparciu się siebie, ze względu na osobę, na której nam zależy, którą kochamy.
           Jezus w dzisiejszej Ewangelii wskazuje właśnie na czyny, jako na znak swojej wiarygodności, jako znak pochodzenia od Ojca. Te najbardziej znaczące, to pozostanie z nami w Eucharystii i rana serca. Pierwszy jest niezbędny, byśmy doszli do domu Ojca. Drugi pokazuje obfitość miłości, która niczego nie pozostawia dla siebie, ale do końca oddaje wszystko, co ma.
        Obyśmy przyjmując Jezusa w Eucharystii, stawali się coraz bardziej przejrzyści, prawdziwi i obfici w naszych czynach wobec tych, z którymi żyjemy, pracujemy, jesteśmy.


Inne komentarze Moniki