Daj się prowadzić

Środa, XXVIII Tydzień Zwykły, rok II, Ga 5,18-25

Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.
 

       Dziś w Kościele po raz ostatni w tym cyklu czytań słyszymy fragment z listu Św. Pawła Apostoła do Galatów. W liście Apostoł narodów tłumaczy mieszkańcom Galacji, że wiara jest czymś ważniejszym niż bezmyślne wykonywanie Prawa (niektórzy z nich kazali nawracającym się poganom przyjmować Prawo żydowskie). Prawo zniewala człowieka. Znacie kogoś na tej ziemi, kto nigdy nie wykroczył przeciwko Dekalogowi? Ja nie znam. Dlatego, gdyby nie Chrystus, NIKT z nas nie mógłby nawet pomarzyć o niebie. Ale czy to znaczy, że Prawo należy odrzucić? Nie. Przecież ci, którzy dopuszczają się „uczynków z ciała”, Królestwa Bożego nie odziedziczą. Więc o co właściwie chodzi?

       Jeśli „pozwolimy się prowadzić Duchowi”, to będziemy żyć zgodnie z Bożą wolą, przykazaniami, Prawem – czy jakkolwiek chcielibyśmy to nazwać. Innymi słowy – nie stawiaj przykazań na pierwszym miejscu, bo nie dasz rady! Przykazania nie są punktem wyjścia! Pamiętasz, jak brzmi Dekalog? „Będziesz czcił dzień święty... będziesz szanował rodziców... nie będziesz cudzołożył...” – to jest obietnica! Do nas należy tylko uwierzyć i „pozwolić się prowadzić Duchowi”, tzn. pokochać Boga prawdziwie i w pełnym zaufaniu nie stawiać Mu żadnych oporów. Myślisz, że przypadkowo jako pierwszy owoc Ducha Św. Paweł wymienił „agape” – miłość bezinteresowną?

       Jeszcze ciekawostka na koniec, odnośnie oryginalnego tekstu. Wiesz, na dobrą sprawę nie możesz zrobić nic więcej, żeby sobie wyprosić niebo. Nie stać cię na to, żeby je sobie jakoś wykupić, wynegocjować u Pana Boga, dokładając pięćsetne „Zdrowaś” do codziennej modlitwy. Wkurza mnie, jak słyszę od ludzi ponoć wierzących: „a ja to zaczynam już czwartą pompejankę”. Jakie są twoje motywy? Ostatnie zdanie dzisiejszego czytania należałoby przetłumaczyć z oryginału: Jeśli żyjemy dla Ducha, dla Ducha też idźmy w szeregu (stoichomen). Tzn. zachowajmy jedność wiary. I nie wymyślajmy. Dajmy się prowadzić.