Daję świadectwo…

Poniedziałek, II Tydzień po Narodzeniu Pańskim, rok II, J 1,29-34

Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: „Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz ducha zstępującego i spoczywającego na Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».

 

Śmiało można powiedzieć, że nie istnieje chrześcijaństwo bez dawania świadectwa. Chrześcijaństwo to Osoba, o której się innym świadczy lub nie. Można to robić oczywiście na różne sposoby, w zależności od tego, co się w życiu robi. Bardzo mi się podoba stwierdzenie w tej materii św. Franciszka z Asyżu, który mówił, by głosić Jezusa wszystkim, a jak zajdzie potrzeba, także słowem. Tu sprawdza się powiedzenie, że słowa pouczają, ale to właśnie przykłady pociągają…