Dla...

Piątek, II Tydzień Zwykły, rok II, Mk 3,7-12

Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Z jednej strony Morze Tyberiadzkie, z drugiej strony morze ludzi.

Tam na wodzie łódź, a tu wśród ludzi Jezus.

Łódź i Jezus są ratunkiem dla tonących.

Przypominam sobie sceny z filmu Titanic, kiedy ludzie po rozbiciu o górę lodową, tonąc, łapią się czegoś, co pływa po powierzchni… czegoś, co jest dla nich ratunkiem, aby nie zatonęli.

Dla tonących w dzisiejszej Ewangelii Jezus jest łodzią, do której każdy chce wejść.

W Ewangelii napisane jest, że ludzie cisnęli się do Jezusa. Oryginalny tekst mówi, że wręcz „napadali” na Niego. Co za gwałtowność! Czyżby to echo jakubowego: „Nie puszczę Cię, dopóki mi nie pobłogosławisz”? Wielkie mnóstwo ludzi biegnie za nim, noszą ze sobą chorych na łożach, przepychają się. Wydają się bezczelni. Niezaspokojeni. Spragnieni. To ludzie wielkich pragnień. Ciągle im mało…

A co się stało z naszymi pragnieniami?

Fot. sxc.hu