Dla kogo staję się bliźnim...? LD na XV Nd Zwykłą
Niedziela, XV Tydzień Zwykły, rok C
Lectio
Duchu Ożywicielu, przygotuj glebę mojego serca, by zdolne było przyjąć Twoje słowo.
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?” On rzekł: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył” (…)
Bardzo znamienne i ważne pytanie pada z ust uczonego w Prawie. Pytanie postawione może i nie do końca z czystą intencją (bo było prowokacją, by wystawić Jezusa na próbę – Łk 10, 25), ale dotyczące życia wiecznego i drogi do osiągnięcia go. Interesujące jest to, że Jezus odpowiada pytaniem, które od strony dydaktycznej pobudza uczonego do dyskusji. Tak, jakby chciał mu powiedzieć, że on jest uczonym w Prawie i z pewnością zna odpowiedź na swoje pytanie. Rozmówca zaskoczony pytaniem, żeby podtrzymać dyskusję, udzielił odpowiedzi i to bardzo trafnej, w której połączył ze sobą przykazanie miłości Boga i bliźniego (Pwt 6,5; Kpł 19,18). W ten sposób zyskał sobie uznanie Jezusa, słysząc Jego pochwałę: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.
(…) Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?” (…)
Rzecz ciekawa, uczony chce się usprawiedliwić, chce zatrzeć złe wrażenie po tym, jak zadał pytanie, znając na nie odpowiedź. Czuł się przynaglony do tego, by postawić kolejne pytanie Jezusowi o ustalenie, kto jest „moim bliźnim”? Co kryje się pod pojęciem „bliźni”? Czy tylko „synowie tego ludu” (Kpł 19,18), czy też obcy, którzy osiedlili się w Izraelu, jak o tym jest mowa w Księdze Kapłańskiej: „Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego” (Kpł 19,34). W drugim pytaniu uczony podnosi ponadto problem, czy spomiędzy tych obcych trzeba miłować jedynie prozelitów, a więc tylko tych, którzy utożsamiają się mentalnie ze stylem życia narodu wybranego? Jezus w odpowiedzi na te wątpliwości opowiada przypowieść o dobrym Samarytaninie.
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał». Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie” (Łk 10, 25-37).
W przypowieści kryje się po pierwsze prawda o tym, że bliźnim jest po prostu „człowiek” (Łk 10,30), każdy człowiek. Po drugie, kto zrozumiał jego sytuację? – Samarytanin. Tak więc nie żaden uczony, kapłan bądź lewita, ale wręcz ktoś nieoczekiwany, mało tego, wykluczony z pełnej więzi z narodem wybranym, nieakceptowany przez prawowiernych. Jednym słowem ten, którego Żydzi nie uznawali za bliźniego. Samarytanie bowiem byli traktowani jako obcy i jako wrogowie. Właśnie kogoś takiego Jezus daje za wzór. Wreszcie po trzecie, przez tę przypowieść Jezus koryguje pytanie postawione przez uczonego, które nie powinno brzmieć: kto jest moim bliźnim?, ale raczej: dla kogo ja staję się bliźnim? Miłość to nic innego jak okazanie współczucia temu, kto cierpi. Ona przynagla do takiego działania wobec drugiego człowieka, jakiego sam bym oczekiwał, znalazłszy się w potrzebie. Odpowiedź Jezusa na pytanie postawione na samym początku będzie brzmiała zatem: Życie wieczne odziedziczy ten, kto troszczy się o życie każdego potrzebującego”. Może to wydaje się absurdalne, ale wniosek nasuwa się jeden: aby mieć życie, trzeba je najpierw oddać.
Meditatio
Duchu Mądrości, natchnij mnie poznaniem Twoim prawd i wniknięcia w tajemnicę Bożej woli.
Przypowieść o dobrym Samarytaninie wywraca do góry nogami dotychczasowe pojęcie „bliźniego”. Bliźni nie jest kimś, kto zbliża się do mnie, lecz jestem nim ja sam, jeśli otwieram serce na potrzebującego. To we mnie leży zdolność otwarcia się na drugiego, zdolność współodczuwania, muszę się tylko zdobyć na taki akt. Przykazanie miłości bliźniego musi się więc zakorzenić wewnątrz mnie, bo na zewnątrz okazji do czynienia dobra i bliskości z drugim człowiekiem jest mnóstwo.
Jak przekładać zachowanie przykazań, szczególnie przykazania miłości, na codzienne życie? Nie wystarczy zabiegać o dobra materialne tu i teraz dla siebie i bliźnich, choć one były zawsze odczytywane jako znak Bożego błogosławieństwa. Ewangelia kładzie bardziej nacisk na troskę o życie wieczne, na ostateczne zjednoczenie z Bogiem. Droga do pełni życia będzie zatem wiodła przez zachowanie przykazania, które opiera się na dwóch filarach: miłości Boga i bliźniego. Życie rozwija się dzięki miłości, którą potrafię okazać innym. Jeśli zatem chcę osiągnąć pełnię życia, muszę nieustannie ofiarowywać swoją miłość.
Zastanowię się: czy naśladuję dobrego Samarytanina? Czy raczej bliżej mi do postawy kapłana i lewity?
Oratio
Panie, dzięki Ci za dobro, jakie udało mi się kiedykolwiek uczynić. Przebacz, proszę, wszelkie zaniedbania. Uwielbiam Cię za wspaniałą drogę życia, którą przede mną otwierasz, drogę życia wiecznego. Uwielbiam Cię za tak wielu świętych, których wzbudziłeś w swoim Kościele, idących drogą dobrego Samarytanina, drogą miłości i dobrego przykładu.
Duchu Święty, który jesteś dawcą życia i miłości, otwórz moje oczy na potrzebujących, których zawsze odnajduję wokół siebie. Natchnij mnie do właściwych dzieł, obdarz mocą miłości bliźniego, bym był zdolny ją realizować.
Contemplatio et actio
W ciągu dnia często powtarzaj i żyj Słowem: „To czyń, a będziesz żył. (…) I ty czyń podobnie” (Łk 10,28;37).