Dla Pana Boga, wszystko

Wtorek, VIII Tydzień Zwykły, rok I, Mk 10,28-31

Miała to być dla niej misja wśród potrzebujących w boliwijskiej ochronce dla dzieci. Myślała, że wyjeżdża tylko na pół roku do misji Sióstr Służebniczek Dębnickich. Bóg jednak potrzebował jej bardziej w Niebie. Została zamordowana w nocy z 24 na 25 stycznia 2017 r. podczas napadu na ochronkę dla dzieci. Mowa o dwudziestopięcioletniej Helenie Kmieć, która niezwykle mocno zaangażowała się w misyjną działalność Kościoła. Jej pogrzeb zgromadził tysiące osób. 

Nieść radość Ewangelii zawsze i wszędzie. Dla Boga poświęcić wszystko – opuścić rodzinny dom, przyjaciół… Dla niektórych to wręcz niemożliwe. 

Piotr w powyższej ewangelii chce niejako przypomnieć Jezusowi o swoich wyrzeczeniach: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”. Apostołowie zostawiają wszystko, chcąc niejako pokazać, że aby być z Jezusem, wszystko inne musi być mniej ważne. On jest tym, dla którego warto żyć i tylko z Nim życie nabiera właściwego sensu. Życie bez Pana Boga jest życiem bez smaku. Można oddychać, jeść i spać, żyć z dnia na dzień, ale być pozbawionym sensu i celu w życiu. Jednak gdy obok nas pojawi się Jezus Chrystus, gdy będziemy chcieli z Nim chodzić, życie nabiera całkiem innego wyglądu i smaku.

Jeden z moich uczniów napisał własne świadectwo nawrócenia, w którym opisuje nowe życie z Panem Bogiem: „Mam 21 lat. 5 lat temu Jezus wyciągnął mnie z wielkiego grzechu nieczystości. W trzeciej klasie gimnazjum spotykałem się z moją dziewczyną i stało się tak, że zaczęliśmy współżyć. Wmawiałem sobie, że to jest wszystko dobrze, ponieważ  Bóg dał seks do zaspokajania swoich potrzeb. Z czasem strasznie to się zwiększyło i gdy tylko była okazja, kończyło się w łóżku (czasem nawet codziennie). Mój kontakt z Jezusem był taki, że do kościoła od czasu do czasu w niedzielę  poszedłem. Starałem się też modlić rano i wieczorem. 

Pewnego dnia pomyślałem, że u spowiedzi nie byłem bardzo dawno (chodziłem raz w roku) i pasowałoby pójść się oczyścić. Zmobilizowałem się i poszedłem, wyznając grzech przeciwko szóstemu przykazaniu Bożemu. Spowiednik zadał mi pytanie, które utkwiło mi do dziś w pamięci: „Czy dalej będziesz tak robić?”, odpowiedziałem, że NIE. Po paru tygodniach znów zgrzeszyłem w ten sam sposób. Nie mogłem spać nocami. W końcu przyszła mi myśl do głowy, że aby Bóg mi wybaczył, muszę się kolejny raz wyspowiadać. Poszedłem do tego samego kościoła i na moje «nieszczęście» w konfesjonale był ten sam ksiądz, u którego wcześniej się spowiadałem. Wyznałem swój grzech, strasznie płakałem. 

Kiedy odchodziłem od konfesjonału (spowiadałem się podczas Mszy św.) czytano właśnie ewangelię - była to akurat przypowieść o synu marnotrawnym. Gdy usłyszałem ten tekst, wiedziałem, że to był tekst o mnie…, zacząłem płakać jeszcze bardziej z wielkiego szczęścia, jakie mnie spotkało, ponieważ Bóg do mnie przemówił w "namacalny" sposób. Od tej pory moje życie się zmieniło... Odtąd żyję w czystości, jestem szczęśliwy i modlę się o dobre rozeznanie drogi życiowej…”. 

Jezus sprawia, że życie nabiera prawdziwego sensu. Każdy, kto Jemu zaufa, otrzyma „stokroć więcej”, niż mu się zdaje. Myślę, że problemem współczesnego świata jest bezgraniczne pokładanie ufności w tym świecie. Tak, jakby na nim się kończył świat. A gdzie jest wiara w życie wieczne? Niestety udało się szatanowi wmówić wielu ludziom, że liczy się tylko tu i teraz. Nasze „pójście za Jezusem” obliguje nas, abyśmy uświadamiali innym, że tak nie jest. 

Św. Franciszek Salezy powtarzał: „Czasem szukania Boga jest życie. Czasem znalezienia Boga jest śmierć. Czasem posiadania Boga jest wieczność” (Youcat, Częstochowa 2011, s. 95). Poszukiwanie Pana Boga może być trudne z bardzo wielu przyczyn. Ci, którzy odkryli już Go w swoim życiu i idą z Nim, powinni pomagać współbraciom w dotarciu do Niego. Jak pomagać? Po prostu być Jego świadkiem. Być prawdziwym i szczerym uczniem, który potrafi Go słuchać i chodzić Jego drogami. 

 

W każdy wtorek o 13:00 audycja >>Historia i Wiara<< w Radio Profeto. Zapraszamy!