Do końca nas umiłował – Msza święta Wieczerzy Pańskiej

 

Wielki Czwartek – Msza święta Wieczerzy Pańskiej – homilia

     W Roku Wiary uczestniczymy w pamiątce dnia, w którym Jezus ustanowił sakrament kapłaństwa i Eucharystii. Otrzymujemy dzisiaj do rozważenia trzy teksty: z Księgi Wyjścia, z 1 Listu do Koryntian i z Ewangelii według św. Jana, które chociaż są bardzo odległe w czasie, mówią o jednej rzeczywistości – rzeczywistości Paschy Jezusa Chrystusa, której celebrowanie i uobecnienie obchodzimy każdego roku poczynając od Wielkiego Czwartku, aż do Niedzieli Zmartwychwstania Pana.

     Szczegółowy opis paschy żydowskiej, która poprzedziła wyjście Izraelitów z ziemi egipskiej, oprócz chronologii wydarzeń, które się rzeczywiście dokonały w historii, przede wszystkim jest zapowiedzią i figurą Paschy Jezusa Chrystusa, która dla każdego z nas jest definitywnym przejściem od niewoli do wolności, od potępienia do zbawienia, od niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych.

     Dokładne przygotowanie wieczerzy paschalnej, a zwłaszcza przygotowanie baranka paschalnego, którego krwią należało skropić odrzwia domów, miało uchronić Izraelitów przed ostatnią z plag egipskich, którą była zagładą wszystkiego, co pierworodne: zwierząt i ludzi. Skutkiem tego Izraelici uzyskali możliwość opuszczenia domu niewoli i rozpoczęli drogę do ziemi obiecanej.

     Baranek paschalny jest jednak zapowiedzią innego Baranka, jedynego Baranka – Jezusa Chrystusa, który zgładził grzechy świata. Potwierdzeniem tego, że w Jezusie wypełnia się starotestamentalna zapowiedź, jest choćby świadectwo Jana Chrzciciela, który wskazując na Jezusa powiedział: „Oto Baranek Boży, którzy gładzi grzechy świata”, lub też to, że śmierć Jezusa na krzyżu nastąpiła dokładnie o tej godzinie, w której w świątyni składano ofiarę z baranków. Właśnie dlatego nie dziwi nas fakt, o którym mówi również Ewangelia, że w momencie śmierci Jezusa na krzyżu, zasłona Przybytku świątyni rozdarła się wzdłuż, ukazując naocznie, że w Jezusie Chrystusie – umiłowanym Synu Ojca Przedwiecznego spełniają się zapowiedzi proroków, oraz że w Nim właśnie każdy człowiek – używając słów św. Pawła, „ma śmiały przystęp do Ojca”. To znaczy, że może się do Boga zbliżać osobiście, bez pośredników, nawiązać z Nim personalną więź miłości.

     Dlaczego o tym wszystkim wspominamy właśnie dzisiaj? Pamiątka ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa, którą właśnie dzisiaj obchodzimy nie jest jedynie romantycznym obrazem, który można utrwalić w rzeźbie czy namalować i powiesić na ścianie. To rzeczywistość żywa, w której Bóg w Jezusie Chrystusie daje nam siebie samego jako pokarm, ponieważ „do końca nas umiłował”. Co oznacza to Jezusowe „do końca”? Otóż tutaj dochodzimy do sedna prawdy wiary, którą w Roku Wiary musimy sobie dobrze przypomnieć i utrwalić.

     „Umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował” – słowa te najpierw oznaczają wielkie uniżenie Syna Bożego, który w sposób bezinteresowny pochyla się przed każdym z nas, aby stać się naszym sługą. Tak, ten Jezus, który jest Panem historii, Słowem, przez które wszystko się stało, pragnie każdemu z nas umyć nogi, to znaczy decyduje się na wykonanie czynności zarezerwowanej dla niewolników, pragnie nam pokazać, że kocha nas bezinteresownie, że zrobi dla każdego z nas wszystko, by nas o tej swojej miłości przekonać. Ten gest Jezusa pokazuje także, że prawdziwa władza – jak to nam przypomniał w dniu inauguracji pontyfikatu Ojciec Święty Franciszek – że władza, to służba, i każdy z nas – zwłaszcza kapłani, ale także świeccy, wobec siebie nawzajem powinniśmy stać się sługami, bo tak chrześcijaństwo wyobraża sobie sam Jezus.

     Prośmy, byśmy potrafili złamać nasze dotychczasowe myślenie, które charakteryzowało nawet św. Piotra, oburzonego zachowaniem Mistrza; byśmy potrafili tę Jezusową służbę, tę służbę naszych braci i sióstr przyjąć i odwzajemnić się taką samą postawą miłości.

    „Do końca nas umiłował” – te słowa oznaczają jednak jeszcze coś więcej – oznaczają, że pomiędzy Eucharystią, pomiędzy wieczernikiem, a Kalwarią i zmartwychwstaniem zachodzi ścisła łączność. To, o czym Jezus mówi w czasie ostatniej wieczerzy: „To jest Ciało moje za was wydane”, „To jest Krew moja za was wylana” – jest jednym wydarzeniem ściśle złączonym z Jego Paschą – Jego męką, śmiercią i zmartwychwstaniem. „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale” – to słowa aklamacji po przeistoczeniu w czasie każdej Mszy świętej, słowa, które wypowiadać powinniśmy stojąc, ponieważ one wskazują na nadzieję naszego zbawienia, które dokonuje się i uobecnia w każdej Eucharystii będącej żywą pamiątką męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, pamiątką, czyli misterium – Bożą tajemnicą, która dokonuje się tu i teraz, ciągle żywa – na naszych oczach.

     Jakże musimy prosić Pana Boga, by i z nas ściągał tę zasłonę, która nie pozwala zobaczyć prawdziwego Przybytku, „miejsca najświętszego”, którym jest On sam, Chrystus – Zbawiciel świata, który staje się tak bliski człowiekowi, którego możemy uwielbiać i przyjmować do swoich serc, który pragnie być Bogiem z nami, naszym Przyjacielem i Bratem.

     Odnówmy w sobie świadomość obecności Boga, byśmy właściwie przeżywali każdą Eucharystię: Panie Jezu Chryste! Oto codziennie uniżasz się wobec nas, jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpiłeś do łona Dziewicy. Przychodzisz do nas w pokornej postaci, ukryty pod zasłoną chleba i wina. Spraw, byśmy patrząc na Ciebie i przyjmując Cię do swoich serc, mogli dostrzec Ciebie i wierzyć mocno, że jesteś Bogiem, że Twoje najświętsze Ciało i Krew są żywe i prawdziwe. Utwierdź w nas silną wiarę, że jesteś z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata (por. Mt 28, 20). Amen.