Dobre pytanie

Czwartek, VI Tydzień Zwykły, rok II, Mk 8,27-33

A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.


         Pytanie było jedno, ale odpowiedzi wiele... Dzisiejsza Jezusowa katecheza pokazuje
jasno to, jak łatwo jest zrelacjonować czyjeś stanowiska; jak stosunkowo łatwo jest
mówić o wierze innych ludzi; przeprowadzić jakiś religijny ranking... Ale to, za kogo ja
sam uważam Jezusa Chrystusa nie jest już takie proste, a w każdym razie nie zawsze do
końca!
         Z pewnością, mogę dać i w istocie daję wiele odpowiedzi na to jedno
pytanie: „Jezus jest moim Przyjacielem”, „Jezus jest moim Panem”, „Jezus jest moim
Zbawicielem”. Zauważam przy tym, że łatwo jest mówić, kim jest dla mnie Jezus, ale
jakże trudno przyjąć Jego naukę w pełni, ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Wydawać by się mogło, że Piotr znał Jezusa, a jednak w końcu usłyszał przykre
słowa. Jezus ostrzega dzisiaj i mnie przed niebezpieczeństwem kształtowania Go na
swój wzór i podobieństwo. Chrystusa muszę uczyć się wciąż na nowo przeżywać,
odkrywać, a Jego naukę przyjmować w całości – w tym, co łatwe i w tym, co
nieskończenie trudne.
          Kim zatem jest mnie Jezus Chrystus? Jakie jest Jego miejsce w moim życiu? Czy
przyjmuję Jego naukę w pełni? Jeśli nie, to warto mi się zastanowić nad tym, co mnie
ogranicza, aby w pełni uwierzyć i tą wiarą na co dzień żyć?

Fot. sxc.hu