Dobro wraca

Niedziela, VIII Tydzień Zwykły, rok C, Łk 6,39-45

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: «Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta».

 

Piec poddaje próbie naczynia garncarza – to z pierwszego czytania.

Bądźcie wytrwali i niezachwiani, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny – to z drugiego.

Po owocu poznaje się drzewo – z Ewangelii.

Żeby przekonać się, czy owoc jest dobry, czy zły, trzeba go albo zerwać z drzewa, albo tym drzewem potrząsnąć. Podobnie jest w życiu człowieka. Bardzo często o tym, jakim drzewem jest życie człowieka, jakie to życie wydaje owoce, mówią sytuacje trudne, kiedy życie potrząśnie człowiekiem. Kiedy człowiek przeżywa jakiś życiowy wstrząs, wtedy wychodzi na jaw to, co kryje się w jego sercu.

Jest taki tajlandzki film, którego tytuł tłumaczy się na język polski: Wszystko, co dajemy, do nas powraca. Na miejskim targowisku, gdzieś w Azji, kilkuletni chłopak kradnie lekarstwa. Oczywiście zostaje złapany przez sprzedawczynię na gorącym uczynku. Tłumaczy się, że to dla mamy. Wtedy pojawia się właściciel stoiska, który pyta chłopaka: Czy twoja mama jest chora? Zawstydzony chłopak po chwili kiwa głową. Wtedy właściciel daje mu te lekarstwa, a w międzyczasie swojej córce, która jest w wieku tego chłopaka, poleca, aby dała mu także zupę w pojemniku. Chłopak, zanim wziął lekarstwa oraz zupę i pobiegł do mamy, popatrzył i dobrze zapamiętał twarze ojca i jego córki. Minęło 30 lat. Ojciec dalej prowadzi stoisko na targu, pomaga mu córka, która już jest dorosła. W pewnym momencie ojciec chwieje się, traci równowagę i upada, uderzając głową o ziemię. Następna scena jest już w szpitalu. Ojciec jest już zaintubowany, leży w łóżku podpięty do szpitalnych urządzeń. Po jakimś czasie córka otrzymuje od lekarza podsumowanie kosztów leczenia: łącznie 792 000 bahtów, czyli około 75 000 zł. Ogromna kwota. Zrozpaczona córka patrzy na przenośną kuchnię, w której ojciec gotował zupę, ale nawet sprzedaż tej kuchni nie pokryje ogromnych kosztów leczenia. Postanawia sprzedać dom, w którym mieszka.

Film kończy się taką sceną. Zapłakana córka budzi się w szpitalu, oparta o łóżko swojego ojca, a przed nią na kartce nowe podsumowanie kosztów leczenia. Wszystko wyszczególnione, tak jak na wcześniejszym rachunku, z tym że na dole jest adnotacja: Wszystkie koszty zostały spłacone 30 lat temu trzema paczkami leków przeciwbólowych i torebką zupy. Z poważaniem. Dr Prajak Arunthong. Okazało się, że tym lekarzem jest ten chłopak, któremu wtedy, 30 lat wcześniej, dali lekarstwa i zupę dla jego mamy.

Dobre drzewo wydaje dobre owoce i dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro.

Czasem nam się wydaje, że zrobiliśmy niewiele. To może dla nas jest niewiele, ale dla kogoś ważniejszy jest sam gest niż jego wartość.