Dobrze się kłócić?

   Często w rozmowach z narzeczonymi, przygotowującymi się do zawarcia sakramentu małżeństwa na pytanie o to, jak rozwiązują konflikty, uzyskuję taką odpowiedź: „My się nigdy nie kłócimy, więc nie mamy potrzeby niczego rozwiązywać”.   

   Za tym sformułowaniem kryje się przywołane powyżej przeświadczenie: nie kłócimy się, więc jesteśmy dobrymi kandydatami do małżeństwa. Jest to jednak tylko złudzenie i – powiedziałabym – myślenie życzeniowe. Tam, gdzie znajduje się więcej niż jeden człowiek, konflikt jest rzeczą nieuniknioną, a dobry związek to taki, w którym ludzie nie tyle się nie kłócą, ile potrafią się pojednać i rozwiązać konflikt.

    Według Gordona W. Allporta konflikt to sytuacja emocjonalnego i umysłowego stresu wymagająca zmiany perspektywy w krótkim czasie, co poważnie wpływa na poczucie własnej wartości. W jego rozwiązaniu nie wystarczają proste, nawykowe sposoby przystosowania. Innymi słowy, żeby się z nim uporać, musimy niejako wyłamać się z dotychczasowych utartych zachowań. Nie jest to łatwe, gdyż te sposoby postępowania działają w nas automatycznie, reagujemy nawykowo, odruchowo, z tego powodu często dopiero po czasie myślimy, że powinniśmy byli zachować się inaczej, ale… wyszło jak zawsze. Dlatego sytuacja konfliktowa wymaga specjalnego potraktowania i świadomego zajęcia się nią. Od czego zatem warto zacząć?

 

szansa dla dwojga

    Punktem wyjścia jest zmiana spojrzenia na konflikt. Powszechnie uważa się, że konfliktów należy unikać za wszelką cenę, gdyż są one złem. Tymczasem – jak już wcześniej wspomniałam – konflikty są nieuniknione, a nawet pożądane. Co więcej – są sygnałem zdrowia, bo oznaczają, że każdy z nas wyraża samego siebie i jest szczery wobec drugiego. Są także bodźcem rozwoju, gdyż napięcie wewnętrzne, jakie powodują, zmusza nas do podjęcia działań, które nas rozwijają. Konflikty w związku wytrącają małżonków z rutynowego traktowania wzajemnej relacji, a co za tym idzie – mogą pomóc pogłębić więź małżeńską. Może się tak stać pod jednym warunkiem: jeśli małżonkowie potraktują sytuację konfliktową jako zadanie do rozwiązania i okazję do rozwoju, a nie jako koniec ich związku. Na podstawie wieloletniej praktyki poradnianej mogę stwierdzić, że nie ma małżeństwa skazanego na niepowodzenie w sytuacji konfliktu czy kryzysu, jeśli tylko obie strony mają wystarczająco silną motywację, by problem rozwiązać. Ważne jest, by energię mobilizować na poszukiwanie rozwiązań, które uwzględnią potrzeby i oczekiwania obu stron. W praktyce wymaga to pewnego wysiłku i zdyscyplinowania. Kluczowe w rozwiązywaniu konfliktów są poniższe zasady.

 

Czytaj cały numer!

od różnic…

    Pamiętajmy, że jesteśmy inni. Różnice między małżonkami wynikają po pierwsze z faktu różnicy płci, a co za tym idzie – innego sposobu przeżywania emocjonalnego, innych priorytetów, innych potrzeb, innego sposobu myślenia. Temat różnic psychoseksualnych jest dziś często – w imię fałszywie pojętej równości płci – pomijany, podczas gdy w relacji małżeńskiej odgrywa jedną z kluczowych ról. Drugie źródło różnic to osobowości małżonków. Bardzo często dobieramy się w pary dzięki fascynacji odmiennością drugiego. On/ona ma to, czego mi brakuje i dlatego mnie interesuje, przyciąga, zachwyca. Czyli zakochujemy się w naszych przeciwieństwach, co później we wspólnym życiu staje się ogniskiem zapalnym dla konfliktów, gdyż właśnie ta inność generuje zderzenie się różnych potrzeb. Warunkiem koniecznym dobrego życia małżeńskiego jest akceptacja odmienności drugiej strony.

    Uznajmy prawo współmałżonka do czasem niekonsekwentnych lub nieprzewidywalnych reakcji. Pod wpływem emocji zachowujemy się irracjonalnie; często nasz stan wewnętrzny jest zlepkiem wielu emocji i sami dziwimy się po czasie, jak mogliśmy tak się zachować. Za takimi trudnymi zachowaniami stoją zazwyczaj trudne emocje, które mogą przestać być destrukcyjne dopiero w momencie, kiedy je sobie uświadomimy i zaakceptujemy, że są. Wtedy właśnie możemy podjąć odpowiedzialność za zachowania przez nie wywołane. Zarówno wobec siebie, jak i wobec współmałżonka powinna obowiązywać zasada: „Wszystkie emocje można zaakceptować, określone zachowania należy ograniczać”.

    Przyjmijmy za oczywistą prawdę, że mogę zmieniać tylko siebie, a nie jestem w stanie zmienić drugiego. Ta prawda, choć oczywista, bywa trudna do przyjęcia, gdyż każdy z nas nosi w sobie silne przekonanie o tym, że ma rację i jest w porządku, oraz cały zestaw oczekiwań na temat tego, jaki powinien być ten drugi i co z nim jest nie w porządku. I tutaj bardzo często tkwi źródło problemu z rozwiązaniem konfliktu. Myślenie, że wyłączną przyczyną kryzysu jest zachowanie „tego drugiego” towarzyszy większości par będących w konflikcie. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej – za to, co mamy w naszym związku dziś, jesteśmy odpowiedzialni oboje. A żeby to zmienić, każdy z nas musi zająć się sobą i zmieniać siebie. Konieczne jest odrzucenie pychy, podjęcie ryzyka i świadoma zmiana dotychczasowego zachowania. Wiąże się to z postawą pokory – ten, kto nie potrafi nie mieć racji, pozbawia miłość szansy na przetrwanie, bowiem kochający się ludzie często muszą się przepraszać.

 

… do dialogu

    Przyjmijmy założenie, że jesteśmy i będziemy razem, nie szermujmy w rozmowie groźbą rozwodu. Ważne jest, by zaangażowanie w związek – oparte nie tylko na aktualnych emocjach, ale na zobowiązaniu – było mocnym punktem odniesienia dla małżonków. Choć emocjonalnie jesteśmy zmęczeni, zniechęceni, rozdrażnieni i nie mamy ochoty na walkę o coś, co wydaje nam się skazane na niepowodzenie, warto opierać się pokusie rezygnacji. W większości przypadków zmiana partnera nie rozwiązuje problemu. Każde małżeństwo da się uratować, jeżeli obie strony wykażą dostateczną dozę dobrej woli. O możliwości powrotu małżonków do siebie rozstrzyga fakt, czy obie strony dostatecznie mocno tego chcą. A uczucie nie musi wrócić już jutro, ale istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że wróci.

    Przebaczajmy 77 razy, co oznacza stałą gotowość do przebaczenia. Brak przebaczenia ma źródło w głębokiej wewnętrznej pretensji, że nie dzieje się tak, jak powinno. Jest to często żal do życia, żal do Pana Boga, niezgoda na rzeczywistość. Akceptacja tej rzeczywistości, a w niej cierpienia, jest punktem wyjścia do przebaczenia. Ważne jest tu uświadomienie sobie prawdy o samym sobie, o własnej zdolności do czynienia zła – zatem znowu mamy do czynienia z postawą pokory. Warto zacząć od przepracowania emocji, czyli odkrycia i wypowiedzenia trudnych uczuć i myśli, jakie w sobie nosimy, zważając, by własne cierpienie nie stało się czymś najważniejszym. Przebaczenie potrzebne jest krzywdzicielowi i skrzywdzonemu.

    Wykonajmy cztery kroki: przeprośmy drugiego, nie dopuśćmy do powstania urazy w sobie samym, przebaczmy i zrozumiejmy oraz podejmijmy dialog.

    Historia każdego małżeństwa to powtarzające się okresy stabilizacji i niepokoju, równowagi i burz, radości i smutków. Ważne, żeby o tej zmienności pamiętać i przy kolejnym kryzysie trwać z nadzieją, że to tylko kolejny etap, po którym znowu zaświeci słońce.

fot. shutterstock.com

 

Najnowszy numer "Czasu Serca" zamówisz w księgarni DEHON
lub kupisz we wszystkich księgarniach sieci EMPIK.
 
E-wydanie na eGazety.pl
 

Pani Beata Helizanowicz prowadzi również kursy komunikacji dla narzeczonych w Krakowskim "Domus Mater". Sprawdź dostępne terminy!