Dom miłosierdzia

Wtorek, IV Tydzień Wielkiego Postu, rok I, J 5,1-3a.5-16

Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź! Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź. Pytali go więc: Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź? Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.

 

Porzucony w dzieciństwie przez matkę, maltretowany przez ojca, miesiące i lata spędzone w poprawczaku, na ulicy i w więzieniu – to tragiczna historia życia francuskiego boksera i pisarza Tima Guénarda, która jednak znajduje swój «happy end».

W swojej autobiografii zapisał: „Moje życie jest równie pokiereszowane jak moja twarz. Choćby mój nos. Złamany dwadzieścia siedem razy. Dwadzieścia trzy złamania to sprawa boksu; cztery – dzieło mojego ojca. Najbardziej brutalne razy dostałem od tego, który powinien wziąć mnie za rękę i powiedzieć: «kocham Cię»… Przeżyłem tylko dzięki trzem marzeniom: że mnie wyrzucą z poprawczaka, gdzie mnie umieszczono – wyczyn, którego do tej pory nikomu nie udało się osiągnąć; że zostanę szefem bandy; że zabiję ojca. Marzenia zrealizowałem. Trzeciego nie. A mało brakowało… Całe lata żyłem dzięki pragnieniu zemsty… Niespodziewane spotkanie z miłością odmieniło moje życie… Ja, syn alkoholika, porzucone dziecko, podłożyłem nogę losowi. Genetyce kazałem skłamać. I z tego jestem dumny… Po latach walki zakopałem topór wojenny w zmaganiach z ojcem, z samym sobą i ze swoją przeszłością… Miłość jest moim ostatnim uderzeniem pięści” (T. Guénard, Silniejszy od nienawiści, Kraków 2009, s. 9-11).

Tim Guénard kiedy w swoim życiu spotkał Boga (mówi o Nim Big Boss), powoli zmieniał swoje życie. Spotkanie z Jezusem, którego na początku w ogóle nie znał, pozwoliło mu z czasem doświadczyć uzdrawiającej mocy Boga.

Uzdrawiającej mocy Jezusa doświadczył także chory przy sadzawce Betesda, o którym wspomina św. Jan Ewangelista. Z redakcji Janowej wynika, że cud dokonuje się w święto (prawdopodobnie Pięćdziesiątnica, w judaizmie święto Tory) przy sadzawce zwanej Betsata (znaczy „dom drzewa Oliwnego”) lub Betesda („dom miłosierdzia”). Według ówczesnych wierzeń, niektóre zawirowania wody w tym zbiorniku miały cudowną moc. Niekiedy nawet uzdrawiającą. Nic więc dziwnego, że wokół niej każdego dnia leżeli rozmaici chorzy, czekając na ruch wody. Wśród tych cierpiących jest jeden szczególny – chory, który trzydzieści osiem lat cierpi na swoją dolegliwość.

Ewangelista nie zapisuje na co cierpi ów człowiek. To właśnie tego człowieka Jezus wybiera by pokazać swoją moc i potęgę. Tyle lat cierpi i nikt i nic nie jest mu w stanie po ludzku pomóc. Nawet gdy widział ruch wody i chciał wejść w tym momencie do sadzawki, ktoś inny go uprzedzał. Jezus zapewne poznał serce człowieka, który jest i cierpliwie czeka. On doświadcza cudu uzdrowienia na oczach wielu innych chorych. Przez swój czyn Jezus chce pokazać innym oczekującym, u kogo powinni szukać ratunku i pomocy. „Czy chcesz stać się zdrowym?” – pyta Chrystus chorego, chcąc niejako sprawdzić, czy jest w nim nadzieja na uzdrowienie. 

Każdego z nas dzisiaj Jezus pyta: czy naprawdę chcesz być zdrowy? Czy naprawdę chcesz, bym Ja był z Tobą? Wielu bowiem i dzisiaj jest takich w Kościele, którzy są, leżą na swoich „pryczach grzechu” i nie bardzo chce im się ruszyć, by coś zmienić w swoim życiu. Nawet gdyby sam Bóg przechadzał się koło nich, to i tak nie mają chęci spojrzeć na Niego i wejść w szczery dialog. Pierwszym bowiem warunkiem otrzymania pomocy od Jezusa jest jej chęć. 

Zobaczymy, co dzieje się dalej. „Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź!”. Jezus nakazuje mu, a nawet rozkazuje mu, by powstał. I teraz człowiek musi podjąć akcję. Teraz on musi odważyć się wstać. Bo nawet jeśli Jezus dokonuje cudu, nie zwalnia człowieka z minimalnego wysiłku. Chory musi sam wstać i zabrać ze sobą łoże! Coś, co przed chwilą było niemożliwe - z Jezusem staje się prostą czynnością. 

Dokonany cud staje się także okazją do polemiki z ortodoksyjnymi Żydami. Rozradowany uzdrowiony i Jezus stają w ogniu krytyki zacietrzewionych wyznawców Tory. Zamiast radować się z faktu dokonanego cudu uzdrowienia oni poprzestają na nienawiści. Jak On, Jezus, mógł uzdrowić w szabat?! Jak uzdrowiony człowiek może nosić swoje łoże?! Przecież to praca (zarówno ze strony Jezusa jak i uzdrowionego), którą Prawo mojżeszowe w szabat zakazywało! Cisną się w tym miejscu słowa, które wypowiedział Chrystus: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (por. Mk 2, 28). 

Ucieszył się uzdrowiony spod Bramy Owczej, cieszy się życiem uzdrowiony na duchu Tim Guénard, i ty bracie i siostro raduj się z obecności Jezusa w twoim życiu. On jest w stanie uleczyć każdą bolączkę, z którą może właśnie teraz się zmagasz.

 

W każdy wtorek o 20:00 audycja >>Dzień Kobiet<< w Radio Profeto. Zapraszamy!