Dotrzeż

Poniedziałek, XXXII Tydzień Zwykły, rok I, Łk 18,35-43

Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: A gdy się zbliżył, zapytał go: Co chcesz, abym ci uczynił? Odpowiedział: Panie, żebym przejrzał. Jezus mu odrzekł: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

 

W dzisiejszej scenie przedstawionej przez św. Łukasza zadziwia mnie fakt, w którym to tłum stara się uciszyć niewidomego. Jakże przedziwna postawa zacietrzewionych w swoim egoizmie ludzi, którzy nie tylko nie widzą potrzebującego, ale zupełnie nie chcą go widzieć.

Jakże często w dzisiejszym świecie pędzimy wraz z takim tłumem i nie chcemy dostrzegać tych, którzy w ciszy swojej biedy, choroby czy cierpienia krzyczą, ale tylko w sercu: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Trzeba nam uczyć się od Chrystusa postawy, która jest zupełnie przeciwna tłumowi. Otwartość serca na potrzeby biednych i ubogich, chorych i cierpiących… Tak żył Jezus, który dla każdego potrzebującego miał czas, otwarte serce i swoją miłość.

Jeśli my dzisiaj, dostrzegając potrzebującego, przyjdziemy mu z pomocą, to później on stanie w tłumie, który będzie szedł i wyśpiewywał chwałę Boga. Prawdziwa ewangelizacja i apostołowanie, to nie tyle głoszenie Ewangelii jedynie słowem, ale głoszenie jej swoim życiem i miłością, dzieloną między tych zapomnianych i odrzuconych przez innych, ocenionych i osądzonych przez tłum, społeczeństwo, publikę…

Czy znajdziesz siły, aby pójść pod prąd, jak czynił to sam Chrystus?