Duszpasterstwo specjalistyczne

Poniedziałek, XIV Tydzień Zwykły, rok II, Mt 9,18-26

Bo sobie mówiła: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła. I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

 

Jakiś czas temu zostałem zaproszony przez mojego przyjaciela – księdza na Mszę Św. „pożegnalną” do jego dotychczasowej parafii. Wszystko generalnie było „standard”, czyli oprócz organisty śpiewała jeszcze schola młodzieżowa, kwiatki, wzruszenia… Spośród „tłumu” wyróżnił się jednak ks. Proboszcz.

Dziękował mojemu znajomemu za prowadzenie „duszpasterstwa specjalistycznego”… Myślę sobie, o co mu chodzi? Jakie duszpasterstwo specjalistyczne? Nie wiedziałem, że był np. duszpasterzem służby zdrowia, czy miał inną specjalizację… Szybko to się jednak wyjaśniło. Ksiądz Proboszcz doprecyzował, że chodzi mu o wkładanie rąk na ludzi i modlitwę wstawienniczą!

Czytamy w ewangelii, że zwierzchnik synagogi prosi, aby Jezus przyszedł i „włożył rękę” na jego córkę, a „żyć będzie”. I jak czytamy dalej, tak się staje „On ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała”. Wkładanie rąk na ludzi i modlitwa nie jest więc „duszpasterstwem specjalistycznym”? Jest po prostu naśladowaniem Jezusa…

Czy doczekamy czasów, w którym wkładanie rąk przez prezbiterów będzie czymś zwyczajnym? Czasu, kiedy nikt na to nie będzie zwracał szczególnej uwagi, bo to będzie po prostu normalne?