Dwa okna i pochodnia

Wtorek, XXIX Tydzień Zwykły, rok I, Łk 12,35-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.

     Nie rozumiemy tego wyrażenia o grzechu wtedy, kiedy nie mamy wiary biblijnej: czyli nie przeżywamy ścisłej zależności od Boga. Tak jak w tekście zdarzają się błędy (nawet po korekcie), tak w życiu człowieka są możliwe błędy, złe wybory i złe otwarcia. Ciemność „sączy” się wśród nas, kiedy po prostu źle wybieramy – niezależnie, bez związku z Bogiem. Św. Paweł w dalszej części swego listu mówi o wzmagającej się sile ciemności wśród ludzi. Nie może ona jednak zwyciężyć, ponieważ nowy Adam – Jezus Chrystus – otworzył nowe okno: łaski i światła, które „rozlało” się bardziej obficie niż ciemność: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” (Rz 5,15). Mamy w sobie „dwa okna”, które otworzę dziś?
    Kiedy Jezus ukazuje obraz sługi z przepasaną tuniką (gotowość służby na wzór Jezusa) i zapaloną pochodnią w ręce (znak czujności) pośrednio też diagnozuje świat i ludzi w świecie (Łk 12,35-38). Jesteśmy nastawieni na samych siebie – „promieniowanie sobą”, na swoje potrzeby i sprawy - bardziej niż sprawy bliźniego, potrzebujących i tych, którzy się źle mają. To życie w cieniach i ciemnościach. Potrzebujemy otwarcia na świat łaski. Słudzy Ewangelii to słudzy miłosierdzia w każdej sytuacji. Pamiętają bowiem, że z miłości będzie sądził nas Pan. Czynem miłosierdzia rozpalają ciemności, które wlewają się wśród nas – przez otwarcie na zło.
    Przyjdzie taki czas, że nie będziemy potrzebowali światła, o którym mówi Jezus. Nastanie dzień Pana, który nie będzie miał końca. Czujność, czyli pełną czułości pamięć o powracającym Chrystusie na sąd, którą noszą w sobie uczniowie Pana, służąc każdemu, doprowadzi ich do dnia Pańskiego, który nie będzie miał końca, ani nie będzie potrzebował  żadnych iluminatorów:  „i już nocy nie będzie. A nie potrzeba im [zbawionym] światła lampy, ani światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi” (Ap 22,5). Lampą będzie Baranek – Żyjący (Ap 21,23).
Bł. Jan Paweł II, którego wspomnienie liturgiczne dziś obchodzimy, tak komentował powyższy fragment  Ewangelii: „Główne zadanie życia polega na przygotowaniu się do śmierci w łasce Bożej… chrześcijanin posłuszny tym słowom [Łk 12,35-38] stara się powiększyć zasługi swojego życia… umieranie nie odnosi się jedynie do wygaśnięcia życia fizycznego. Jest czymś więcej. Jest prawdziwym i właściwym przejściem oczyszczenia i wyzwolenia, kryjącym cały przebieg ludzkiego działania (Homilie na niedziele i święta, rok ABC, Kraków 2011, s.512).
    Święty Papież nie tylko napisał powyższe słowa, ale opisał – jak widzimy z perspektywy jego życia, pełnego służby i czujności – drogę, którą szedł na spotkanie z Panem. Przechodził konsekwentnie od „starego człowieka” (złego dziedzictwa Adama) do „człowieka nowego” (życia według Ewangelii łaski Chrystusa). Wiele światła weszło na świat przez otwarte okno jego serca i zapaloną od tego światła jego pochodnię.
       
Fot. sxc.hu