Dwunastu

Czwartek, IV Tydzień Zwykły, rok I, Mk 6,7-13

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien". I mówił do nich: "Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

 

Jezus przywołał dwunastu. To jest ważne – przypominał im to później – „nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili”. Przywołał ich i zaczął rozsyłać po dwóch i dał im władzę nad duchami nieczystymi. Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Czy człowiek ma sam z siebie moc rozkazywania złym duchom lub uzdrawiania chorych? Uważam, że żaden nie ma. Ale Bóg chce posługiwać tu na świecie ludziom za pomocą ludzi – oczywiście z pomocą Ducha Świętego. Mimo że nikt nie ma sam z siebie mocy, to jeśli jest w miejscu, w którym chciał go mieć Bóg i czyni zadania, do których go chciał Bóg, ma moc i są owoce.

Wiele moich „nieszczęść” wynika po prostu z tego, że nakręcam pragnienia, nie pytając Boga co mam robić – własne oczekiwania. W ostatnich dniach bardzo wyraźnie otworzyły mi się oczy na to, jak Bóg pomaga mi namacalnie w codzienności (praca, rodzina). Może mi Pan chciał pokazać to, co teraz piszę. O co mi chodzi? Przykład – dostałem zadanie, siedzę i zastanawiam się, do kogo zadzwonić z pytaniem. Nie za bardzo wiem, jak się do tego efektywnie zabrać. Następnego dnia rano dzwoni do mnie człowiek, który proponuje mi rozwiązanie mojego zadania, a ja się śmieję i pytam: „Słyszał Pan wczoraj ok. 14:00, jak o tym myślałem?”. W pracy często tak mam – muszę być chyba sam z siebie bardzo słaby. Kiedy przychodzi czas na jakiś projekt w ciągu dwóch dni dzwonią do mnie ludzie, którzy się tym zajmują, z różnych firm i często jest tak, że tylko z tym tematem – jakby było jakieś ogłoszenie wypisane na niebie.

Myślę, że tak się dzieje w życiu każdego chrześcijanina, a piszę to ku pocieszeniu tych, co w strapieniu i nie wiedzą, jak wyjść z impasu. Do zawalonych problemami, aby podnieśli głowy. Bóg obiecał nam zająć się naszymi sprawami, jeśli my zajmiemy swoją pozycję. Nawet w tematach „świeckich” mamy komfort stałej pomocy od Wszechmocnego Ojca.