Dynie na grobie, czyli Bóg niekochany…

XXXI Niedziela Zwykła, B (Mk 12, 28b-34)

Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych. Rzekł Mu uczony w Piśmie: Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: Niedaleko jesteś od królestwa Bożego. I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

1. Bóg jedyny

W naszym kraju zapanowała jednak moda wypierania ze świadomości ludzi ochrzczonych, wszystkiego co związane z Jego świętą obecnością w społeczeństwie, a co gorsza robi się wszystko, by w ogóle ludzie zapomnieli o jedynym i kochającym Bogu. Widać to było bardzo dobrze choćby w minione pierwsze dni listopada, gdy na cmentarzach zamiast zniczy, pojawiły się w wielu miastach Polski dynie, z wydłubanymi oczami i świeczką w środku. Okazuje się, że ta próba wyrugowania symboli chrześcijańskich z polskiej rzeczywistości nie oszczędziła nawet tzw. „święta zmarłych”. W modzie jest atakowanie wszystkiego, co związane jest z jakimikolwiek wartościami. Przez ostatnie kilka lat, wystawia się na śmieszność to, co od zawsze wiązało się z narodowymi cechami Polaków, a co było skupione wokół „Bóg”, „Honor”, „Ojczyzna”. W takim kontekście, staje się bardzo trudnym, obronienie wiary w jedynego i prawdziwego Boga.

 
2. Bóg niekochany

Wielu więc krzyczy: Jeśli już chcesz wierzyć, to poszukaj sobie innego boga, takiego „lightowego”, bez obciążeń, takiego w którego będą w stanie uwierzyć nawet celebryci. Narasta więc problem znany od wieków, który zamknąć można w jednym słowie: „bałwochwalstwo”. I gdy Jezus dzisiaj bardzo nas uczula na ową kwestię wierności prawdziwemu Bogu, tak świat krzyczy, byśmy o Jahwe zapomnieli. Bóg więc przegrywa z wieloma sprawami naszego życia; z pracą, karierą, gadżetami, wyjazdem na urlop, próżnością i wiele wiele innych… Czytając więc dzisiejszą Ewangelię, musimy zadać pytanie naszemu sercu, czy nie ma przypadkiem czegoś, z czym Bóg przegrywa w naszym życiu? Jeśli tak jest, to potrzeba nazwania tego po imieniu i odrzucenia, za nim te rzeczy sprawią, że my odrzucimy Boga! Wielu chrześcijan żyje w takim rozkroku, niby jeszcze wierzy, ale wiarę zamyka w stwierdzeniu: „Bóg tak, kościół nie!” Nie wiem natomiast jak to się ma do owego Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Jeśli rzeczywiście ktoś wierzy i przestrzega tego przykazania, czy możliwe jest, by nie chodził do kościoła? Wątpię.

3. Człowiek niekochany

Wszystkie te zmiany mentalnościowe, sieją wielkie spustoszenie w relacjach między ludźmi. W przypadku bowiem jakiś konfliktów choćby w rodzinie czy pracy, trudno jest „zaczepić” się o pojednanie, gdy brakuje „czegoś”, a raczej „Kogoś”, kto poprowadzi nas drogą przebaczenia. Niedawno spotkałem kobietę, która zadała mi dziwne pytanie: „Księże ile mamy przykazań?”, odpowiedziałem „dziesięć”. A ona na to: „To dlaczego ludzie dzisiaj przestrzegają zaledwie jednego czy dwóch…” Okazało się, że żyje ona pod jednym dachem ze swoją córką i jej rodziną, ale mają osobne wejścia, osobne lodówki i życie obok siebie. Jedyne co ich łączy, to wyznaczana co jakiś czas rozprawa sądowa o podział majątku, skądinąd i tak skromnego. Wiele razy w czasie egzorcyzmu, doświadczam tego, że brak przebaczenia jest przeszkodą do uwolnienia. W momencie, gdy omadlana osoba, przebaczy choćby siłą woli i rozumu, wtedy możliwe staje się strącenie złego ducha do piekła.
Zróbmy więc wszystko, by nie ulec presji czasu i zostańmy wierni naszemu Panu, kochając Pana Boga i bliźniego.

Fot. sxc.hu