Ewangelia Chrystusowa

Czwartek, Święto Nawrócenia św. Pawła Apostoła (25 stycznia), rok II, Mk 16,15-18

Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie».

 

Czytamy dziś fragment Ewangelii według św. Marka, który stanowi jej zakończenie. Zmartwychwstały Chrystus ostatni raz ukazuje się swoim Apostołom w ludzkiej postaci, aby zaraz potem wstąpić na ich oczach do nieba, czyli na łono Ojca. Rozstaje się z nimi, przekazując im misję, dla której sam przyszedł na ziemię: głoszenie Ewangelii wszelkiemu stworzeniu. Święty Marek nawiązuje w tych słowach do początku swojej księgi, którą definiuje jako „Ewangelię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego” (por. Mk 1,1). Uczniowie nie tyle zostają posłani do nawracania ludzi, do czynienia z nich za wszelką cenę chrześcijan, ile do głoszenia Ewangelii.

Czym ta Ewangelia Chrystusowa jest? To „Dobra Nowina” o tym, że Bóg jest Ojcem dla każdego człowieka, że jako Ojciec kocha wszystkich bezwarunkowo – dobrych i złych, sprawiedliwych i grzesznych. Nie jest to nowina o tym, co ludzie mają robić dla Boga, jak Go mają kochać i czcić, aby zasłużyć na Jego łaskawość, ale wiadomość o tym, że to Bóg ich pierwszy umiłował i powołał do zbawienia. Jezus nigdy nie nakazał swoim uczniom, aby wszystkich na siłę nawracali i chrzcili, gdyż byłby to wtedy prozelityzm. Polecił im jedynie, aby głosili Ewangelię, a nawrócenie płynące z jej przyjęcia to nie tyle efekt skuteczności Apostoła, ile owoc działania Ducha Bożego w człowieku. Apostołowie mają „jedynie” głosić Ewangelię. Jej moc jest tak wielka, że będzie widoczna w znakach, które Jezus zapowiada. Nie będą one jednak cudownymi, „czarodziejskimi sztuczkami”, które miałyby potwierdzać niezwykłość i skuteczność Bożego działania. Te znaki będą dotyczyć głębokiej, wewnętrznej przemiany ludzkich serc: wyrzucania z nich złych duchów (i nie chodzi tu o opętania, ale o duchy, które dręczą każdego człowieka i prowadzą go do grzechu, jak pycha, gniew, żądza pieniądza, nieczystość itd.), posługiwanie się językiem wzajemnej miłości (czyli po prostu relacje przeżywane z miłością) oraz wolność od wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw, zagrażających życiu człowieka (chodzi tu o wolność od śmierci w szerokim tego słowa znaczeniu, którą to wolnością obdarzył nas Chrystus przez swoje zmartwychwstanie). Są to znaki na wskroś duchowe, dotyczące naszego zbawienia, a nie tylko cudowne interwencje Boże dotyczące naszego życia doczesnego. To właśnie było treścią Ewangelii Jezusa Chrystusa i do jej głoszenia zostali powołani Jego uczniowie wszystkich czasów.

Tego doświadczył także św. Paweł Apostoł, którego nawrócenie wspominamy dziś w liturgii Kościoła. Nie było to nawrócenie do umiłowania Boga i oddania się Mu, gdyż był on najwierniejszym z faryzeuszów, czyli ludzi, którzy całym swoim życiem służyli sprawie Bożej. Chrystus musiał nawrócić św. Pawła z człowieka, który kocha Boga z całych swoich sił poprzez wierne wypełnianie Jego Prawa, na człowieka, który został ukochany przez Boga w tak szalony sposób, że Paweł po odkryciu tej miłości nie mógł już bez niej żyć, nie umiał się już niczym innym karmić poza tą miłością i nie umiał już nigdy więcej polegać na sobie i swojej świętości.

A w jaką Ewangelię Ty wierzysz?