Fascynacja samym sobą

Niedziela, XXXII Tydzień Zwykły, rok B, Mk 12,38-44

 Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie.

 

 

Z pewnością wielu z nas w tych ostatnich dniach odwiedzało cmentarze i groby swoich bliskich. To, co zdumiewa, to owa nadobfitość ludzkiej życzliwości wobec zmarłych. Jako wierzący i praktykujący katolicy, i my ulegliśmy temu cmentarnemu konsumpcjonizmowi. Nie wypada przecież naszym kochanym Zmarłym postawić na grobie tanich kwiatów ani też zapalić byle jakie znicze. Kwiaty i znicze muszą być niepowtarzalne i okazałe. Powłóczyste szaty uczonych w Piśmie, nieopanowana chęć otrzymywania licznych pozdrowień, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach, to nic innego, jak fascynacja samym sobą, jak samozadowolenie wywołane pięknym wystrojem grobu czy uspokojone sumienie, które nagle przestało boleć. Czy naprawdę o to chodzi w naszym życiu?

Dlaczego uczeni w Piśmie czy faryzeusze nie zasłużyli sobie na uznanie ze strony swoich współziomków? Dlaczego nasi Zmarli nie do końca są zadowoleni z naszej byle jakiej obecności na cmentarzu? Odpowiedź na te pytania daje nam końcowy fragment Ewangelii. Trzeba poczuć ciężar ofiarowanego daru. Jeżeli dar nic albo niewiele nas kosztuje, zasadniczo nie sprawia radości obdarowywanemu. Nie były skuteczne słowa uczonych w Piśmie, które tragicznie rozmijały się z ich życiem ani też rozświetlone czy rozkwiecone cmentarze nie wprowadzą do nieba spoczywających tam Zmarłych.

Skuteczność prawdziwego daru nie mierzy się jego materialną wartością, ale wewnętrznym zaangażowaniem. W przeciwnym razie dar będzie jedynie manifestacją własnej pozycji. I my musimy się strzec podejmowania czynów jedynie na pokaz, bądź też obdarowywania naszych bliźnich tym, co nam zbywa. Dopiero, kiedy wrzucimy do skarbony całe swe utrzymanie, poczujemy smak ubóstwa i pełnej zależności od Pana Boga. Nade wszystko jednak poczujemy smak prawdziwej wolności.