Fascynujące

Poniedziałek, rok II, Mt 17,22-27

Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy? Odpowiedział: Owszem. Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych? Gdy powiedział: Od obcych, Jezus mu rzekł: A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!

 

Jezus wcale nie musiał płacić tego podatku. Był on bowiem wymagany od Żydów wyznających judaizm (zwolnieni byli tylko kapłani, lewici i pracownicy świątyni), a nie od wędrownych nauczycieli przemieszczających się po Judei i Galilei.

Poborcy wyraźnie nie byli pewni... Tym bardziej, że głosił, iż jest Bożym Synem, a podatki ustanowione w prawie żydowskim przeznaczone były na świątynię Jego Ojca. A jednak postanowił zapłacić, by nie tworzyć precedensu, nie dawać niepotrzebnego pretekstu do kolejnych konfliktów z faryzeuszami. 

Fascynuje mnie ta postawa Chrystusa, gdy myślę, ile razy tworzymy w naszym życiu niepotrzebne precedensy, ile razy dajemy powód do dyskusji w otoczeniu,  bo nie zachowaliśmy lojalności...To trudne zrobić coś, co wygląda na pierwszy rzut oka na absurdalne, jak konieczność płacenia tych dwóch drachm, a jednak niekiedy warto. Waro iść na ustępstwa, osiągać kompromis miedzy naszym wyobrażeniem a oczekiwaniem innych.

Malowniczy obraz z pieniążkiem w pyszczku złowionej rybki interpretuję zaś jako dowód, że i tak wszstko, co mamy, czym się  dzielimy,  pochodzi od naszego Ojca w Niebie.