Fenomen

Poniedziałek, XXX Tydzień Zwykły, rok I, Łk 13,10-17

 Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu! Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu? Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

Kiedy czytamy tę dzisiejszą perykopę Łukaszowej Ewangelii, szczególną uwagę przykuwa fenomen dnia świątecznego, Dnia Pańskiego. Dla Żydów wiadomym jest, że dniem tym jest szabat – siódmy dzień tygodnia, na pamiątkę odpoczynku Boga po dziele stworzenia świata. Dla chrześcijan Dniem Pańskim jest niedziela – pierwszy lub ósmy dzień tygodnia, w zależności od tego, jaką interpretację przyjmiemy.

 W każdym razie to, co dzisiaj do mnie mocniej przemawia, to fakt, że w dniu, który powinniśmy szczególnie poświęcić Bogu, On sam nie szczędzi dla nas swojej łaski. Tak jak w przypadku kobiety od osiemnastu lat cierpiącej z powodu ducha niemocy – uwolnienie przyszło nie kiedy indziej, ale właśnie w dniu szabatu. Zresztą Jezus niejednokrotnie uzdrawiał w szabat – przypomnijmy chociażby człowieka z uschłą ręką, czy chorego na opuchliznę wodną, albo chromego siedzącego przy sadzawce Siloe. Jezus rozlewa Bożą łaskę w Dniu Pańskim.

 Wydaje się, że dzisiaj brak wiary współczesnemu człowiekowi na to, że Chrystus może zdziałać cuda w dzień poświęcony Panu Bogu. Na mszę często idziemy z przyzwyczajenia, czy rutyny. Komunię przyjmuje się po spowiedzi, która ma miejsce 2 – 3 razy w roku… A przecież Chrystus czeka, abyśmy dzielili się z Nim naszymi radościami i smutkami, abyśmy przychodzili i czerpali ze źródła Jego miłości. Trzeba tylko, aby Pan nas dostrzegł pośród zgiełku tłumu, a to może się dokonać tylko wówczas, kiedy tak całkowiecie otworzę przed Nim moje serce. Kiedy powiem Mu, co mnie dotyka, co cieszy, co boli… Przecież ten Wszechmocny Bóg może zaradzić wszelkim potrzebom swojego dziecka. Może uzdrowić ciało, duszę, może uleczyć poranione małżeństwo, może odnowić pokiereszowane rodzinne czy międzysąsiedzkie więzi…

Czy wierzysz w Syna Bożego tak, jak uwierzyła kobieta z dzisiejszej Ewangelii?