Głód...

Wtorek, 3 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 6,30-35

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

       Nie wyobrażali sobie, że Bóg może pójść dalej, o wiele dalej, by człowiek już nie pragnął...

    W świecie, którym żyjemy, mamy niesłychanie bogatą ofertę możliwości zaspokajania tego, co w nas spragnione. W zasadzie na wyciągnięcie ręki mamy całą paletę "zaspokajaczy". Problem w tym, że zawsze działają za krótko, z czasem coraz krócej...

       Jezus daje siebie jako Tego, który nasyca do końca i wszystko to, co jest pustką, pragnieniem, tęsknotą... Z naszej strony potrzeba wiary i cierpliwości. Przyznam, że nie wiem, o którą trudniej. Kiedy cierpimy z powodu braku chcielibyśmy już "tu i teraz", natychmiast pozbyć się bólu z nim związanego. Zapewne jest to Bożą tajemnicą, dlaczego niektóre nasze pragnienia pozostają nadal pragnieniami... Tu właśnie jest miejsce na wiarę...

 

    ...Ty otwierasz swa rękę
    i karmisz do syta wszystko, co żyje...
    ...Ty karmisz ich we właściwym czasie... 

Fot. sxc.hu