Godny podziwu dom zbudowany na skale

Czwartek, I Tydzień Adwentu, rok I, Mt 7,21.24-27

 Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.

 

 

    Odważę się, może czyta to jakiś grzesznik już prawie załamany i bezsilny…. Gratuluję roztropnym posiadaczom wspaniałego domu na skale zbudowanego i zazdroszczę – ja, też grzesznik. Pewnie gdybym robił to, co oni i myślał to, co oni… Byłbym jak oni i rozumiałbym ich.  Ale ja oczywiście musiałem robić po swojemu…

    Patrzę na ten mój wynalazek postawiony tu, gdzie stoi. Co to w ogóle jest?  Coś się na szybkiego skleciło, co nieco, po omacku. Gdzie? No tu.  Jak wstał dzień i pojawiło się światło… Cieszę się, że nie w samym korycie rzeki wyszło, albo na zboczu wydmy .

    Pan Jezus przyszedł pewnego dnia i wezwał mnie do nawrócenia – czym dalej, tym bardziej Mu jestem wdzięczny.  Nawet jak nic jeszcze widocznego w praktyce się nie zmieniło, to już zmieniło się prawie wszystko.  Pamiętasz dzień Twojego nawrócenia? Pamiętasz, jak pierwszy raz usłyszałeś w sercu pokój – cisza taka, że aż dzwoniło w uszach? Potem zaczął pokazywać, co mu się nie podoba. Powoli, bo naraz by człowiek nie udźwignął. Pamiętasz swoje drugie nawrócenie? Kolejne? Jestem Mu wdzięczny i zaraz okazuje się, że w praktyce niewdzięczny. Grzesznik. Słucham Pisma i tylko część wprowadzam w życie. Czasem prowadzę rozmowę ze samym sobą (bo to walka nawet nie jest, ale takie słabe przekonywanie), żeby choć ten jeden czyn wykonać dobrze. 

   Jeden czyn – jedna garść piachu odrzucona – trochę bliżej skały. Garść po garści. Najpierw dogrzebać się do skały, potem nogę na niej postawić…  Jeden czyn naraz. Potem drugi. Każdy z osobna. Słyszę, robię. Jeśli chcę słyszeć, to z czasem się układa. Doradców Pan Bóg w swojej opatrzności zsyła. Czasem jakaś grupka przechodzi obok, pomoże.  Jak nie robię - wiatr zasypuje. Ale już wiem, że była skała.

   Co ma zrobić grzesznik w czasie, kiedy traci siły i nadzieję? Czy jeden czyn wykonany ma znaczenie?   Myślę, że ma. Jak przychodzą takie dni, to warto o jeden czyn walczyć – łatwiej wtedy drugi zrobić. Przypomina mi się wojskowa definicja czasoprzestrzeni: „będziesz kopał stąd do zachodu słońca”. A jeśli w swoim niezmierzonym Miłosierdziu, z właściwym sobie poczuciem humoru i szczodrością, Pan Bóg da Ci po jakimś czasie łopatę lub koparkę? Pewnie, że da, bo ma następne zadanie ponad Twoje siły w planach – dla Ciebie. Bo Cię kocha ponad wszystko. Uśmiechnij się, jest ponad tymi chmurami słońce. Przecież dobrze o tym wiesz. Wytrzymaj ten jeden raz. Co mówiłeś? Tak wiem, ja też nie chciałem kopać rowu melioracyjnego – w moich planach było najpierw osuszenie łączki przez słońce. Miałem zaplanowany miesiąc leżenia na kocu….. Przy całej swojej przemądrzałości na to nie mam pomysłu. Bóg jakoś tak wybiera swoje plany robót, że nie pokrywają się one z moimi priorytetami…

 

Przeczytaj inne komentarze Tomasza