Ignorancja

Piątek, Św. Jana Marii Vianneya, prezbitera (4 sierpnia), rok I, Mt 13,54-58

Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: «Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?» I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

 

Wielki to ból, kiedy oddaje się przysłowiowe serce na dłoni, a dar ten jest pogardzany, wyszydzany, odrzucany…

Jakże musiał czuć się Pan Jezus, gdy Jego sąsiedzi i znajomi, ludzie, wśród których się wychował, którzy zapewne dobrze Go znali, nie rozpoznali w Nim swojego Zbawcy. Nie dali wiary znakom i cudom, które dokonywały się na ich oczach, bo Jezus w ich mniemaniu był zupełnie zwyczajnym człowiek z sąsiedztwa.

A my, czyż nie postępujemy tak samo? Zbyt wiele przykładów ciśnie mi się na usta…

Tak łatwo przyklejamy etykietki, pochopnie oceniamy, osądzamy, szczególnie tych, których jakoś tam znamy. “Jakoś tam” – a przecież cóż my tak naprawdę wiemy o ludziach, którzy żyją, poruszają się wokół nas? A poza tym ludzie się zmieniają :), i bynajmniej nie chodzi mi o wygląd zewnętrzny, bo to wiadomo – nieuniknione.

Panie Jezu, bardzo Cię przepraszam za moją ignorancję, za każde wątpiące spojrzenie, za każdy osąd, zastrzeżenie, niedowierzanie. Przepraszam za każde kwestionowanie i podważanie Twojego Słowa, które przekazujesz mi zwłaszcza przez innych ludzi. Proszę, przemieniaj moje serce, bym każdego człowieka traktowała z należytym szacunkiem i uwagą.

Serce Jezusa, wszelkiej chwały i czci najgodniejsze, zmiłuj się nad nami!