Iluzje

 

Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest. A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał. Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.

 

Prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał J 7, 28
 

Można tak przylgnąć do fikcji, że w końcu zacząć zaklinać w jej kluczu rzeczywistość. Można stać się akolitą ułudy i bronić jej jak niepodległości. Powielając sztuczne narracje, aż ich nielogiczności czy absurdy przestają jawić się jako oczywiste. Dlaczego? Z wygody, egoizmu, uporu, pychy, grzechu, wstydu… Dla rzekomych korzyści. Z opacznie pojętej troski.

Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 31n). Kwestia uwierzenia Chrystusowi, pójścia w Jego ślady, pilnego wsłuchiwania się w Jego słowa i ochoczego wcielania ich w życie. Lub też ustawiczna nieufność, wątpienie, negowanie, odrzucanie. Oddalanie się od „blasku Prawdy”, który w końcu przestaje przyciągać, oświecać i rozjaśniać, a zaczyna irytować, mierzić i odpychać. Aż do całkowitego ukrycia się w mroku. Dodajmy od razu – bezlitośnie drażniąc wijące się w nas kłębowiska żmij – w mroku kłamstwa i iluzji.

Fot. sxc.hu