Intronizacja Najświętszego Serca Pana Jezusa – Nauczanie Magisterium Kościoła i błędne opinie teologiczne 6/10

Święto Najświętszego Serca Jezusowego i praktyki eucharystyczne

Chociaż święto Najświętszego Serca Jezusowego zostało na prośbę Jezusa i wiąże się z praktykami kultu eucharystycznego (praktyka pierwszych piątków miesiąca, adoracja wynagradzająca, Komunia święta wynagradzająca, godzina święta), nie jest prawdą, że zostało ono ustanowione w Kościele jako przebłaganie za grzechy popełnione przeciwko Eucharystii. Prośbę o ustanowienia święta Chrystus przedstawił w wielkim objawieniu w Paray-le-Monial w 1675 r., wskazując, by święto było obchodzone w piątek po oktawie Bożego Ciała.

Warto dla wyjaśnienia odnieść się do encykliki Haurietis aquas:

„Po tym pierwszym zatwierdzeniu kultu Serca Jezusowe­go, udzielonym w formie przywileju i ograniczonym do pew­nych regionów, prawie o wiek później nastąpiło drugie, o wiele donioślejsze i wyrażone w uroczystych słowach. Cho­dzi tu o wspomniany już uprzednio dekret św. Kongregacji Obrzędów, wydany 23 sierpnia 1856 roku, którym poprze­dnik nasz nieśmiertelnej pamięci Pius IX, na prośby bisku­pów Francji i prawie całego świata katolickiego, rozciągnął święto Najświętszego Serca Pana Jezusa na Kościół po­wszechny, gdzie odtąd miało być obchodzone w należyty sposób[1]. Wydarzenie to zasługuje bez wątpienia na wieczną pamięć wierzących, ponieważ, jak czytamy w samej liturgii święta: „Odtąd kult Najświętszego Serca, jakby rzeka wez­brana, zniósłszy wszystkie przeszkody, rozlał się po całym świecie”.

4. Kult Bożego Serca w duchowości Kościoła

Z dotychczasowych rozważań widać jasno, Czcigodni Bracia, że jeżeli wierni chcą zgłębić wewnętrzną naturę tego kultu i przez pobożne o nim rozważania zdobyć pokarm dla podtrzymania i wzrostu gorliwości religijnej, muszą sięgnąć do Pisma św., do Tradycji i świętej liturgii, które stanowią dlań jakby źródło przejrzyste i głębokie.

Kult Serca Jezusowego należycie pogłębiony i wiernie praktykowany doprowadzi niechybnie każdą duszę do pełnego słodyczy poznania miłości Chrystusa, która stanowi istot­ną treść życia chrześcijańskiego, jak uczy Apostoł, stwierdzi­wszy to na samym sobie: «Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem..., aby dał nam według bogactwa swej chwały przez Ducha swego skutkiem otrzymanej siły doznać wzmocnienia wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus za­mieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej pełni Bożej» (Ef 3, 14. 16-19).

Najwspanialszym obrazem pełni Boga, obejmującej wszystko, jest samo Serce Jezusa Chrystusa: ono jest pełnią miłosierdzia, stanowiącą charakterystyczną cechę Nowego Testamentu, w którym «ukazała się dobroć i łaskawość Zbawiciela, naszego Boga» (Tt 3, 4), albowiem «Bóg nie posłał Syna swego na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony» (J 3, 17).

Kościół zatem jako nauczyciel ludzkości, od chwili, gdy wydał pierwsze urzędowe dokumenty, dotyczące kultu Naj­świętszego Serca Jezusowego, zawsze był przekonany, że istotne elementy tego kultu, jak akty miłości i zadośćuczynie­nia, skierowane ku uczczeniu nieskończonej miłości Boga względem ludzi, nie są wcale skażone materializmem czy za­bobonem, lecz stanowią formę pobożności, w której znajduje pełny wyraz prawdziwa religia duchowa, przepowiedziana przez samego Zbawiciela w trakcie rozmowy, jaką przepro­wadził z Samarytanką: «Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Oj­ciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego od­dawali Mu cześć w duchu i prawdzie» (J 4, 23-24).

Niegodziwą zatem byłoby rzeczą twierdzić, że kontem­placja fizycznego Serca Jezusowego stanowi przeszkodę w dojściu do czystej miłości Boga, zatrzymując duszę na drodze prowadzącej do osiągnięcia najwyższych cnót. Ko­ściół odrzucił całkowicie ten fałszywy mistycyzm, tak jak przez usta naszego poprzednika szczęśliwej pamięci Inno­centego XI potępił niedorzeczne wymysły tych, którzy twier­dzili, że «Dusze (kroczące duchową drogą) nie powinny wzbudzać w sobie aktów miłości względem Najświętszej Dziewicy, świętych czy człowieczeństwa Chrystusowego, ponieważ są to przedmioty zmysłowe, a więc i sama miłość byłaby zmysłowa. Żadne stworzenie, nie wyłączając Matki Bożej ani świętych, nie jest godne przebywać w naszym ser­cu, które chce posiąść i zajmować sam Bóg»[2].

Jest zrozumiałe, że zwolennicy tego rodzaju opinii uwa­żają, iż obraz Serca Chrystusowego oznacza wyłącznie mi­łość zmysłową i dlatego nie stwarza żadnych podstaw, na których dałoby się oprzeć kult uwielbienia, odnoszący się wyłącznie do samego Boga.

Każdy jednak widzi, że taki sposób interpretacji znacze­nia obrazów jest zupełnie fałszywy, ponieważ zacieśnia do zbyt wąskich granic ich rzeczywistą symbolikę. Coś zupełnie przeciwnego zresztą uczą teologowie katoliccy, a wśród nich św. Tomasz, który pisze: «Nie oddajemy czci religijnej obra­zom jako rzeczom branym samym w sobie, lecz jako wizerunkom, za pośrednictwem których wznosimy się do Boga Wcielonego. Uczucia, jakie wzbudza w nas obraz, odnoszą się nie do samego obrazu, lecz do tego, kogo obraz przedsta­wia. Stąd cześć religijna, którą oddajemy wizerunkom Chry­stusa, bynajmniej nie wypacza kultu uwielbienia należnego Mu jako Bogu ani samej cnoty religijności»[3]. Dlatego też właściwie pojęty i zdrowy kult obrazów odnosi się zawsze do osoby Słowa Wcielonego, niezależnie od tego, czy przedsta­wiają one narzędzia męki Pańskiej, czy też przewyższające swoją symboliką wszystko inne przebite Serce Chrystusa za­wieszonego na krzyżu.

Tak więc od rzeczy materialnej, jaką jest Serce Jezusa, i od jego naturalnej symboliki wolno nam, a nawet trzeba, wznieść się nie tylko do kontemplacji miłości uchwytnej zmysłowo, ale należy iść dalej, oddając hołd Jego miłości wlanej, aby wreszcie całkowicie zagłębić się w pełnej uwiel­bienia boskiej miłości Słowa Wcielonego. Jest to możliwe dzięki wierze, która nas poucza, że w osobie Chrystusa ist­nieją dwie natury: ludzka i boska, co pozwala nam zrozumieć ową najściślejszą więź, jaka zachodzi między zmysłową mi­łością fizycznego Serca Jezusa, a Jego podwójną miłością duchową: boską i ludzką. Wszystkie te trzy rodzaje miłości nie tylko współistnieją w godnej uwielbienia osobie Boskie­go Odkupiciela, lecz także łączą się między sobą naturalnym węzłem, o ile miłość zmysłowa oraz ludzka duchowo podpo­rządkowane są miłości Boskiej i stanowią analogiczne podo­bieństwo tej ostatniej. Nie twierdzimy jednak tutaj, że Serce Jezusa należy tak pojmować i czcić, jakby było tak zwanym formalnym obrazem, czyli doskonałym i absolutnym zna­kiem miłości Boga, ponieważ żaden obraz stworzony nie jest w stanie wyrazić wewnętrznej natury tej miłości. Toteż wier­ny czcząc Serce Jezusa uwielbia razem z Kościołem znak i jakby ślad Bożej miłości, która posunęła się aż tak daleko, że nawet Sercem Wcielonego Słowa umiłowała rodzaj ludz­ki, splamiony tylu haniebnymi występkami.

Jest przeto rzeczą konieczną, aby w tak ważnym punkcie nauki, wymagającym wiele roztropności, każdy miał na uwa­dze fakt, że prawda o naturalnym symbolu fizycznego Serca Jezusowego w odniesieniu do osoby Słowa opiera się całko­wicie na fundamentalnej rzeczywistości, jaką tworzy połą­czenie dwóch natur, które istnieją w Nim jako odrębne i nie­naruszone.

Mając na uwadze tę zasadniczą prawdę rozumiemy, że Serce Jezusa jest Sercem Boskiej osoby, to znaczy Sercem Słowa Wcielonego i dlatego uzmysławia nam naocznie całą miłość Jezusa, jaką ku nam żywił i którą ciągle nam okazuje. Z tej samej przyczyny kult Najświętszego Serca Jezusowego trzeba uznać za najdoskonalszy w praktyce akt wyznania wiary chrześcijańskiej. Religia bowiem chrześcijańska jest religią Jezusa i zasadza się całkowicie na Jego pośrednictwie między Bogiem a ludźmi, tak że nie można się zbliżyć do Serca Bożego, jak tylko przez Serce Chrystusa, który powie­dział: «Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie może przyjść do Ojca, jak tylko przeze Mnie» (J 14, 6). Jeśli więc tak się rzeczy mają, łatwo wywnioskować, że kult Najświętszego Serca Jezusowego jest, ze swej istoty, kultem miłości, którą Bóg nas ukochał przez Jezusa, a dla nas samych stanowi on równocześnie okazję do praktykowania miłości względem Boga i bliźnich. Innymi słowy: kult Serca Jezusowego jest kultem miłości, jaką Bóg żywi względem nas, miłości, którą należy uwielbiać i naśladować, i za którą trzeba ustawicznie dziękować. Celem tak pojętego kultu jest udoskonalenie na­szej ludzkiej miłości, jaka nas łączy z Bogiem i ludźmi, przez coraz gorliwsze wypełnianie nowego przykazania, które Bo­ski Mistrz przekazał apostołom jako święte dziedzictwo, gdy mówił: «przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali; abyście tak, jak ja was umiłowałem i wy wzajem­nie się miłowali... To jest moje przykazanie, abyście się wza­jemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem» (J 13, 34; 15, 12).

To przykazanie jest rzeczywiście nowe i właściwe Chry­stusowi. Dlatego św. Tomasz z Akwinu mówi: «Różnicę, ja­ka zachodzi między Nowym i Starym Testamentem, da się ująć słowami proroka Jeremiasza: «Z domem Izraela zwią­żę się przymierzem nowym» (Jr 31, 31). Ponieważ zaś przykazanie to w Starym Testamencie było przykazaniem bojaźni i miłości świętej, stąd nie jest ono właściwe Staremu Zakonowi, lecz stanowiło przygotowanie Nowego Prawa»[4]”. (Pius XII, Encyklika Haurietis aquas o kulcie Najświętszego Serca Jezusowego, Rzym 1956, rozdz. IV, 3-4).

 


[1] N. Nilles, De festorum Sacratissimi Cordis Jesu et purissimi Cordis Mariae, Innsbruck 1885, t. 1, s. 167.

[2] Innocenty XI, Coelestis Pastor, 19 XI 1687. – Bullarium Romanum, Romae 1734, t. 8, s. 443.

[3] S. Th., II-II q. 81 a. 3.

[4] Commentarium in Evang. s. Joannis, c. 13, 1. 7.