Ja nigdy… A skąd to wiesz?

„Ja na pewno bym tego nie zrobiła…”, „Mnie na pewno ten problem nie będzie dotyczył…”.  Dla wielu z nas te zdania brzmią bardzo znajomo. Tyle że to forma samooszukiwania się. Warto mieć tego świadomość. 

Świetnie nam wychodzi bycie ekspertami od cudzego życia. Najlepiej wiemy, co ktoś powinien zrobić, jak się zachować, co powiedzieć. Nawet niepytani, lubimy dawać dobre rady. A najbardziej lubimy porównać się z innymi, szczególnie jeśli na tym tle wypadamy lepiej. To taka forma dowartościowania, podbudowywania własnego ego, a w internecie kreowania idealnego wizerunku. 

Nie wspomnę, ile czytałam negatywnych komentarzy choćby na temat matek. Przypuszczam, że ich autorkami zapewne były inne matki. Nie ma to jak poprawić sobie nastrój, krytykując innych. A obsmarować można za wszystko. O, na przykład za to, że kobieta ma odrosty albo jest ubrana w dres. „Nie, no ja nigdy bym tak nie wyszła z dzieckiem na spacer” – i internetowa burza gotowa. Albo kwestia żywienia: „Ja nigdy bym tego dziecku nie dała”. Podobnie w kwestii włączania bajek, choćby na pięć minut, żeby spokojnie, bez towarzystwa, skorzystać z toalety. I znów: „Ja nigdy bym tak nie zrobiła”. Ja nigdy…, ja nigdy…, ja nigdy… – jak mantra się powtarza. Ja nigdy, bo ja jestem idealna, jestem mistrzynią organizacji, wszystko mam pod kontrolą. Tyle że takimi głupim komentarzami można tylko wpędzić innych w poczucie winy, bo skoro inni tego nie robią, a ja robię, to może ze mną jest coś nie tak? 

Podobnie rzecz się ma z pewnymi nawykami, które wynosimy z domu. Kiedy byłam dzieckiem, potem nastolatką, to wielokrotnie sobie obiecywałam, że pewnych rzeczy, które mnie drażniły u rodziców, w swoim własnym domu robić nie będę. A już na pewno będę uważać na to, co mówię, i na pewno nigdy nie będę powtarzała powiedzonek moich rodziców. Zarzekałam się bardzo długo, że ja będę inna, bo przecież ja nigdy… Aż do czasu, kiedy sama siebie złapałam na tym, jak bardzo mocno pewne wzorce zostały we mnie wdrukowane i jak ja teraz w dorosłym życiu, w relacji z własnymi dziećmi to wszystko, co krytykowałam, powtarzam. Robię to oczywiście nieświadomie, wiem, marne to usprawiedliwienie. Dziś więc już tak stanowcza bym nie była. Raczej kładłabym nacisk na to, że będę pracować nad sobą, będę się starać nie powielać pewnych błędów. Ale że ja nigdy… Teraz byłabym dużo bardziej ostrożna.

To „Ja na pewno nigdy” często włącza się w sytuacji, kiedy krytykujemy czyjeś zachowanie. Coś nas oburzyło, zaskoczyło, zdziwiło w postawie drugiego człowieka. Ale zamiast zastanowić się, dlaczego on tak postępuje, być może w jego życiu coś się wydarzyło, niczym automat włącza się w naszej głowie hasło: „Ja na pewno nigdy bym tak nie postąpiła”. Łatwo taki osąd wydawać, nie będąc w cudzej skórze, nie mierząc się z jego historią, tylko gdzieś z dystansu, pewnie w dość komfortowych warunkach, oceniać i komentować, a przy okazji tak naprawdę dowartościowywać siebie. Nikt z nas bowiem nie ma wiedzy o tym, co by zrobił na miejscu krytykowanego człowieka. Nawet jeśli w teorii zarzekamy się, że doskonale wiemy, to tak naprawdę nic nie wiemy. I warto mieć tego świadomość.

W mojej głowie także często tego typu myślenie się włączało. Świetnie wiedziałam, że ja nigdy… Do pionu bardzo mocno postawiła mnie lektura Viktora E. Frankla. W książce Człowiek w poszukiwaniu sensu, która – jak głosi podtytuł – jest głosem nadziei w otchłani Holokaustu, zanotował on zdanie, które warto wziąć sobie do serca (w tej książce jest zresztą wiele takich cennych myśli). A brzmi ono: „Żaden człowiek nie powinien osądzać innych, jeśli sam całkowicie szczerze nie odpowie w głębi serca na pytanie, czy w podobnych okolicznościach nie postąpiłby tak samo”. Zatem, jeśli z automatu włączy ci się kiedyś w głowie „Ja nigdy”, weź głęboki oddech i przypomnij sobie, co napisał Viktor E. Frankl. Może się bowiem okazać, że tak radykalni w swoich ocenach już nie będziemy.

Na progu nowego roku życzę Wam miłości, radości i sensu oraz tego, by „Ja nigdy” już na zawsze zniknęło z naszych głów. W końcu „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Pamiętajmy o tym w 2024 roku.