Jadzia, mała księżniczka

 

Św. Jadwiga Śląska, bo o niej mowa, została kanonizowana 750 lat temu. Z tej racji, że na Dolnym Śląsku znajduje się wiele miejsc jej kultu, metropolita wrocławski arcybiskup Józef Kupny ogłosił w trzech dolnośląskich diecezjach (wrocławskiej, legnickiej, świdnickiej) rok 2017 Rokiem Jadwiżańskim. To czas, który Kościół daje wiernym nie tylko Dolnego Śląska, ale całej Polski, by jeszcze raz spojrzeli w stronę kobiety, która urodziła siedmioro dzieci, ale prawie wszystkie pochowała (tylko córka Gertruda przeżyła swoją mamę), kobiety, która stojąc tuż przy swoim mężu księciu Henryku Brodatym w znaczący sposób wpływała na ówczesny kształt świata, w końcu kobiety, która chodziła boso po zamku po to, by być bliżej swoich najbiedniejszych poddanych. Jest patronką Polski i całego historycznego Śląska, w tym kilku miast, m.in. Trzebnicy, patronką małżeństw i chrześcijańskich rodzin. Wszystkim Polakom znana jest jako Patronka dnia wyboru Jana Pawła II na papieża. Jednak zanim to się wszystko wydarzyło, była małą dziewczynką. 

Data jej urodzenia nie jest dokładnie znana, ale przyjmuje się, że Jadwiga urodziła się między 1174 a 1180 rokiem. Na zamku w Andechs z pewnością nie było nudno – był to dwór o szerokich kontaktach i rozbudowanej administracji dla zarządzania wielkimi dobrami. Można było tam zobaczyć kupców podróżnych, którzy podążali starą drogą do Italii. 

Rodzicami Jadwigi byli: Bertold VI von Andechs i Agnieszka von Rochlitz z rodu Wettynów. Podczas chrztu dziewczynka otrzymała staroniemieckie imię Hadewigis (Hedwig) po swojej babce Hedwig von Dachau (†1174). Słowo Hedwig (Jadwiga), pisane również Hethwigis, znaczy „walcząca”. Dziewczynka miała czterech braci (jeden z nich został biskupem) oraz trzy siostry. Dwie z nich zostały żonami królów (Francji i Węgier), trzecia została przełożoną klasztoru benedyktynek w Kitzingen koło Würzburga. To tu trafiła Jadwiga na wychowywanie. Jednak najpierw, jak wspominają biografowie, stosownie do wymagań kultury dworskiej, Jadwigą opiekowali się jej rodzice, kapelani dworscy i odpowiednie damy. Warto dodać, że w średniowieczu okres dzieciństwa i młodości dziewczyny różnił się znacznie od analogicznych okresów dziewcząt współczesnych. Czas przebywania pod opieką rodziców i rodzeństwa był bardzo krótki. Kiedy Jadwiga miała pięć lat, rodzice oddali ją na wychowanie właśnie do bogatego opactwa panien benedyktynek w Kitzingen. Biograf jej dzieciństwa wystawił pochlebną opinię Jadwidze: „od lat dziecięcych odznaczała się dojrzałością serca i umysłu. Unikając beztroskiej pustoty dziecinnej przyswajała sobie dobre obyczaje”. Czego uczono w klasztorze? Dni wypełniała nauka sentencji łacińskich, kolejnych wersetów Pisma Świętego, czy żywotów świętych, ale w takich miejscach można było także przyjrzeć się sztuce haftu, malowania, muzyki, czy nauczyć się pielęgnowania chorych. Te zajęcia przeplatało uprawianie ziół leczniczych, które służyły do robienia maści, plastrów, nalewek.

Gdy chodzi o studium Pisma Świętego, czytamy: „W swojej młodości poznała w klasztorze w Kitzingen Pismo Święte. Przez studium Ksiąg świętych umiała dobrze zrozumieć i ustawić swoje codzienne sprawy. Biblia była potem dla niej źródłem wewnętrznej pociechy i nabożeństwa. Zachętą do sumiennego wykorzystania uzdolnień było przekonanie, że „świętość życia połączona z wiedzą zapewnia duszy większą chwałę w niebie”. Stopień wykształcenia i wychowania, który Jadwiga zdobyła w Kitzingen, jej biograf ocenia słowami: „bene litterata”.

Już jako 12-letnia dziewczyna została wydana za mąż za wrocławskiego księcia Henryka Brodatego. „Zawierając małżeństwo, spełniła bardziej wolę swoich rodziców aniżeli swoją” – czytamy w średniowiecznej biografii. Dokładnej daty ślubu nie znamy. Możliwym do przyjęcia jest rok pomiędzy 1186 – 1190. Jako miejsce ślubu przyjmuje się zamek Andechs, chociaż nie jest też wykluczone, że było to we Wrocławiu lub Legnicy. W „Vita Sanctae Hedwigis” czytamy, że „w dwunastym roku życia została wydana za mąż”, jak i to, że została matką, mając trzynaście lat i trzynaście tygodni”.  Kim był jej mąż? Miał 18 lat, kiedy poślubił Jadwigę. Jako władca prowadził bardzo zdecydowaną politykę. Dbał o rozwój i integrację zarówno tych ziem, które odziedziczył, jak i tych, które stopniowo sobie podporządkowywał, rywalizując z piastowskimi kuzynami. Dzięki jego działaniom Śląsk stał się najlepiej rozwiniętą dzielnicą ziem polskich. A poza tym biografowie nie mają złudzeń: „Władca był pogodny, lubił uczty zakrapiane miodem i winem oraz rozrywki, które nie sięgały szczytów dobrego smaku, nawet uwzględniając obyczaje w XIII wieku”. Z „Żywota św. Jadwigi” (wyłania się obraz księcia jako człowieka pozostającego pod ogromnym wpływem pobożnej małżonki – męża, który „podążał – na ile to możliwe – jej ścieżkami czystości i pokory”. Pod wpływem Jadwigi ufundował w Trzebnicy klasztor dla zakonu cysterek. W rzeczywistości, obecność bogobojnej żony nie przeszkadzała Henrykowi w korzystaniu z uciech życia. Uwielbiał biesiadować, pić wino (słynął z nader mocnej głowy!)  i radować się z występów ulubionego błazna – kaleki Kwiecika z Głębowic. Kwiecik – nieszczęśnik posiadający tylko jedną, w dodatku bezwładną rękę, rozśmieszał do łez księcia i jego gości. Choć dziś może się to wydać niesmaczne, to – jak podkreśla prof. Zientara - rozrywki, jakim oddawano się na dworze Henryka, przypominały obyczaje innych monarchów tej części Europy.

I tak na zawsze losy Świętej Jadwigi wpisały się w dzieje Polski i Niemiec, do dziś jest mostem łączącym te dwa narody. Dla lepszego kontaktu z poddanymi nauczyła się języka polskiego. Jako księżna zyskała wielki szacunek i miłość Ślązaków. Urodziła siedmioro dzieci, ale dorosłość osiągnęli tylko Gertruda i Henryk, którego pochowała po bitwie pod Legnicą.

Ponieważ stan małżeński uważała za dar nieba, żyła w nim bardzo świętobliwie. Księciu była wierna w miłości aż do jego nagłej śmierci i to nie poprzez żar zmysłowej namiętności, lecz poprzez roztropne serdeczne oddanie” – czytamy w dokumencie kanonizacyjnym. Po urodzeniu siódmego dziecka wspólnie z mężem złożyli ślub czystości. Była kobietą z silnym charakterem. Kiedy Konrad Mazowiecki osadził w niewoli księcia Henryka, dla zapobieżenia bratobójczej walce osobiście negocjowała uwolnienie męża. „Kiedy tylko Konrad zobaczył Służebnicę Chrystusa, jej spojrzenie i twarz podobną do anioła, od razu wzruszył się i przeląkł. Zawarł pokój i wypuścił księcia” – pisze biograf. Wyprosiła u męża nie tylko fundację klasztoru cysterek w Trzebnicy, ale wielu innych kościołów i dzieł charytatywnych. Los nie szczędził jej ciosów.

Jej historia to świetny materiał na film. Znamy wiele współczesnych produkcji, w których średniowieczne tło stanowi wspaniały kontekst do barwnych opowieści. Jak zmieniła się mała dziewczynka z zamku w Andechs w Świętą? Kim byli bliscy, którzy ją otaczali na dworze? Jak na to wszystko wpływała obecność na tronach francuskim i węgierskim jej sióstr – Agnieszki i Gertrudy (matki św. Elżbiety Węgierskiej)? Może w tym roku, 750 lat po kanonizacji Jadwigi, warto się przyjrzeć temu, gdzie początek ma fenomen jej trwającego przez kilka stuleci kultu, grobu, przy którym zawsze ktoś klęczy, rzeszy pielgrzymów dziękujących za otrzymane łaski? Skąd?